Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Jaka przyszłość Marynarki Wojennej?

Data publikacji: 23 marca 2017 r. 13:40
Ostatnia aktualizacja: 23 marca 2017 r. 22:06
Jaka przyszłość Marynarki Wojennej?
Fot. Ryszard PAKIESER  

W lutym zaprezentowano dokument, który w przyszłości ma doprowadzić do powstania mapy drogowej dla programów modernizacji sił morskich RP. Czas goni, bo polska Marynarka Wojenna ma, delikatnie mówiąc, nie najnowsze okręty i sprzęt.

Przypomnijmy, że fiaskiem zakończył się program budowy korwety typu Gawron. Takich wielozadaniowych jednostek do zwalczania okrętów podwodnych zaplanowano siedem. Zbudować je miała Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni. Jednak zakład ma problemy. Ostatecznie powstał „Ślązak” – nie korweta, a okręt patrolowy w technologii stealth (trudno wykrywalny dla radarów).

To niezbyt wielki sukces, zważywszy, że słaba przedwojenna Polska była w stanie zamówić w zachodnich stoczniach kilka nowoczesnych – jak na owe czasy – niszczycieli i okrętów podwodnych.

Marynarka Wojenna wciąż czeka na swoje odrodzenie. Niektóre jednostki pamiętają lata 60. ubiegłego stulecia. Perłami naszej floty są okręty wycofywane przez inne kraje – Norwegię czy USA.

Tymczasem potrzebujemy silnej floty od zaraz. Jak bowiem przypomina na portalu Biznes Alert Tomasz Zakrzewski, „w roku 2020, w setną rocznicę zaślubin z polskim morzem, wszyscy chcielibyśmy spotkać się w Gdyni i podziwiać, jak nasza Marynarka Wojenna wraca do sprawności, czyli czuwania nad bezpieczeństwem morskim państwa polskiego. Jak szkolą się załogi przyszłych okrętów, czekając na ich wejście do służby – tak, jak to się dzieje na całym świecie”.

Czy „Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej” (SKBMRP), którą przez dwa lata przygotowywali eksperci, przy współudziale Biura Bezpieczeństwa Narodowego, które opublikowało dokument, stanie się takim zaczynem?

We wstępie do tego opracowania prezydent RP Andrzej Duda, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, napisał, że „Współczesne środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego jest coraz bardziej niepewne i złożone. Dzieje się tak wskutek nieustannego poszerzenia się sieci globalnych połączeń politycznych, militarnych, gospodarczych i społecznych…”.

„Niepełne wykorzystywanie w ostatnich latach przez Polskę potencjału związanego z jej położeniem nad Bałtykiem skutkowało zaniedbaniami, jakie dotknęły siły morskie, w szczególności Marynarkę Wojenną RP” – przypomina prezydent RP.

Z prezentacji opublikowanej w dokumencie wynika, że „dziś” Polska ma flotę pasywną, skupioną na wojnie, o zbyt małych zdolnościach.

„Punktem startowym” do poprawy sytuacji ma być właśnie SKBMRP, w efekcie czego „jutro” nasze siły morskie będą brały regularny udział w operacjach międzynarodowych. „Odbudowa zdolności” sprawi, że jeden okręt bojowy będzie w gotowości do misji na dowolnym akwenie.

Kolejny etap rozwoju umożliwi Polsce stały udział w operacjach międzynarodowych (unijnych, ONZ-owskich i oczywiście NATO). Tak więc „pojutrze” nasi marynarze powinni bez kompleksów brać np. udział w Combined Maritime Force. To partnerstwo wielu krajów, których flota patroluje 3,2 miliona mil kwadratowych wód międzynarodowych, obejmujących jedne z najważniejszych szlaków żeglugowych. „Pojutrze” będziemy też w stanie brać udział w grupach uderzeniowych z lotniskowcami itd. Mamy wtedy mieć „1-2 okręty bojowe w gotowości do misji na dowolnym akwenie”.

W Strategii postuluje się „jak najszybsze” wdrożenie rozwoju i modernizacji Sił Morskich RP. Oznacza to „oparcie sił głównych na fregatach wielozadaniowych”. Fregata to okręt średniej wielkości i najliczniejsza na świecie klasa jednostek.

W dokumencie BBN-u zaleca się pozyskanie lub modernizację: okrętów nawodnych wielozadaniowych (klasa wspomnianych fregat); okrętów podwodnych; okrętów dowodzenia i wsparcia działań połączonych (specjalnych). Podobne zalecenia dotyczą samolotów rozpoznawczych i patrolowych, śmigłowców zwalczania okrętów podwodnych, helikopterów do akcji SAR i do współdziałania z wojskami specjalnymi. Zmodernizować należy także siły przeciwminowe (np. niszczyciele min); systemy bezzałogowe, wspierające prowadzenie działań w powietrzu, na wodzie i pod wodą. Czyli właściwie wszystko.

Autorzy opracowania uważają, iż nasze siły morskie powinny współpracować z innymi, gdyż – jak czytamy w Strategii – „żadna marynarka wojenna nie ma tak dużego potencjału, by móc samodzielnie prowadzić każdy rodzaj operacji morskich. Żadna nie ma również na tyle małego potencjału, by nie można było włączyć jej do działań wielonarodowych zespołów okrętów. Dzięki rozwojowi morskich systemów precyzyjnego rażenia (w tym dalekiego rażenia) państwa morskie średniej wielkości, do których zalicza się Polska, uzyskały zdolności do podejmowania działań zarówno w składzie wielonarodowych zespołów okrętów, jak i samodzielnych, wspierających narodowe interesy morskie, także na odległych akwenach” – czytamy w Strategii.

Marek KLASA

PRZECZYTAJ INNE ARTYKUŁY Z "KURIERA MORSKIEGO"

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jazon
2017-03-23 21:47:08
Trwa wieloletni bełkot o świetlanej przyszłości a rzeczywistość skrzeczy.
sids
2017-03-23 18:17:53
Macierewicz przez niecałe 2 lata doprowadził naszą obronność do ruiny
TZ.
2017-03-23 17:24:01
Żadne fregaty, żadne lotniskowce. Polska marynarka wojenna powinna mieć dużą liczbę małych kutrów rakietowych, szybkich, łatwych do ukrycia. Zdaniem fachowców przydatne są też okręty podwodne, niech im będzie. Potrzebna jest artyleria nadbrzeżna na stanowiskach mobilnych i samoloty. To wystarczy aby obronić Polskę od strony Bałtyku. Duże okręty nadają się na misje, do Iranu czy gdzie tam USA akurat będą prowadzić wojnę, ale na Bałtyku są do zatopienia w minutę.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA