Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Chodzi o dziennikarstwo niebanalne

Data publikacji: 21 grudnia 2017 r. 13:03
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2018 r. 17:25
Chodzi o dziennikarstwo niebanalne
 

Zanim przyjechali goście, trwała w naszym liceum burzliwa narada. Zebrałam pomysły uczniów i napisałam projekt: „Zmieniać świat poprzez dziennikarstwo”.

Spodobał się dyrekcji szkoły i burmistrzowi miasta. Dzięki temu goście z Warszawy odwiedzili Kalisz Pomorski. Prowadzili dwudniowe warsztaty dziennikarskie. Inspiracją do nich były wcześniejsze spotkania z jednym z nich, Robertem Mazurkiem, dziennikarzem „Dziennika Gazety Prawnej”, znanym z ciętych ripost i ostrego pióra, który do naszego liceum przyjeżdża od dwóch lat, by prowadzić spotkania warsztatowe z dziennikarzami szkolnej gazety „Kontrast”. „Lepiej jest, gdy więcej się czyta, niż pisze” – powtarzał podczas pierwszego spotkania.

Gdy przyjechał po raz kolejny, towarzyszyli mu Jarosław Klejnocki, dyrektor Muzeum Literatury w Warszawie, i Sebastian Krok, artysta malarz, wykładowca warszawskiej ASP.

Zaczęło się od otwartej lekcji języka polskiego, którą dla naszych maturzystów i polonistów z powiatu drawskiego przygotował Jarosław Klejnocki.

Poezja nie musi być niezrozumiała

Marcin Świetlicki, Adam Zagajewski i Jarosław Klejnocki – trzej poeci byli bohaterami nietypowej lekcji języka polskiego.

Trzeci z nich, Jarosław Klejnocki, był też sprawcą i wystąpił w roli nauczyciela. Pierwszy raz w dziejach naszego liceum miało miejsce tak niecodzienne spotkanie. Jedną ze szkolnych pracowni wypełniło po brzegi trzydziestu maturzystów i osiemnastu polonistów z powiatu drawskiego.

Jarosław Klejnocki wziął pod lupę utwory Marcina Świetlickiego i Adama Zagajewskiego. Jednak najpierw Robert Mazurek barwnie przedstawił go obecnym. Prowokacyjnie dodał, że publiczną interpretację wierszy uważa za gwałt na intymnych odczuciach odbiorcy.

Na pierwszy ogień poszedł wiersz „Nieprzysiadalność” Marcina Świetlickiego, czytaniu którego towarzyszył teledysk zespołu „Świetliki”. Młodzież zastanawiała się nad metaforycznym tytułem i językiem tekstu oraz nad tym, dlaczego pewne sformułowania są tak celne, że wchodzą na stałe do polszczyzny, jak na przykład związek: „jestem w nastroju nieprzysiadalnym” z wiersza Marcina Świetlickiego.

Drugiego poetę, Adama Zagajewskiego, Jarosław Klejnocki przedstawił poprzez jego słynny wiersz „Spróbuj opiewać okaleczony świat”, wydrukowany w tygodniku „The New Yorker” po zamachu 11 września 2001r. Przypomniał, że wśród nowojorczyków wiersz ten zdobył niezwykłą popularność. Kolportowano go, nalepiano na samochody.

Do pracy z uczniami wziął jednak wiersz „Okrutny”, dedykowany Józefowi Czapskiemu. Kluczem do jego odczytania miała być odpowiedź na pytanie, w jakiej sprawie został napisany. Uczniowie udzielili jej esemesami, które wysyłali Jarosławowi Klejnockiemu. Każdy z nich został głośno omówiony.

Dwie godziny lekcji minęły błyskawicznie.

Wiersze spoza podstawy

– To zabrzmi arogancko, ale ja wiem, że umiem uczyć, że Bozia mi dała taki talent; to jest taka pewność, w której nie ma żadnej wyższości. Poezję jako temat dzisiejszego spotkania wybrałem dlatego, żeby wszyscy przekonali się, że można o niej interesująco mówić w nieznanym środowisku, z nieznanymi sobie uczniami, w ograniczonym czasie. I że to się uda – mówił Jarosław Klejnocki.

– Bardzo mi się podobało. Pan Klejnocki pokazał nam, że poezja nie jest nudna. Wytłumaczył na przykład, że wulgaryzmy w utworze Marcina Świetlickiego są celowe i wzmacniają sens wypowiedzi – mówiła Ewelina Maćkowiak.

W codziennej pracy polonistów są momenty zwątpienia, gdy brakuje sposobu na efektywne nauczanie. Konferencje metodyczne często rozczarowują z powodu nadmiaru teorii.

– To była typowa lekcja pokazowa, inna, ciekawa, lecz nie na co dzień. Cudna jako urozmaicenie zarówno dla uczniów, jak i nauczyciela – mówiła Alina Kraska, polonistka z liceum w Drawsku Pomorskim.

Wszyscy poloniści mogli przy kawie i herbacie podzielić się z Jarosławem Klejnockim swymi doświadczeniami i obawami. Podczas rozmów powtarzał się jeden wniosek, że trzeba zapoznawać uczniów z tekstami spoza podstawy programowej. Jeśli dzięki temu odkryją współczesnych sobie poetów i polubią poezję, to zostanie osiągnięty cel najważniejszy – rozbudzenie ciekawości. A wtedy, jak mówił Jarosław Klejnocki, cytując „Hamleta”: „Nawet zamknięty w łupinie orzecha mogę być władcą niezmierzonych przestrzeni”.

Nie odmawia się kardynałowi

Następnego dnia Robert Mazurek opowiadał o swojej koncepcji podróżowania. W dawnym pałacu Wedlów, gdzie mieści się kaliska Biblioteka Publiczna i gdzie zorganizowaliśmy spotkanie, zabrakło miejsc.

Już na początku Robert Mazurek wyjaśnił, czym różni się typowy turysta od podróżnika. Jego zdaniem pierwszy wybiera znane miejsca, jakby odhaczał je z przygotowanej przez siebie listy i jest gotów kupić afrykańskie pamiątki z wizerunkiem niedźwiedzia, uznając, że to towar oryginalny, a drugi nie tylko nie daje się nabierać: on ma wiedzę i plan.

– Inspiracje do podróżowania mogą być różne. Mogą brać się z literatury, historii, malarstwa, opowieści innych podróżników – mówił Mazurek. – Gdy byłem w Moskwie, nie wyobrażałem sobie, żeby nie pójść śladami Michaiła Bułhakowa i jego słynnego dzieła „Mistrz i Małgorzata”, na przykład ulicą Sadową, gdzie było mieszkanie Berlioza. Pojechałem też koleją do stacji Moskwa-Pietuszki, opisanej przez Wieniedikta Jerofiejewa w powieści o takim właśnie tytule.

Od wielu lat Robert Mazurek wraca do Afryki. Ciągnie go tam ze względu na niezwykłych ludzi. W Zambii rozmawiał ze stuletnim kardynałem Adamem Kozłowieckim, który znał niemal wszystkich papieży od Piusa XII, z wyjątkiem Jana Pawła I. Ten były więzień Oświęcimia i Dachau z ogromnym poczuciem humoru i mądrością opowiadał mu o pracy misjonarza. Mazurek wypił z nim nawet czystą wódkę, której nie znosi.

– Ale kto odmówiłby stuletniemu kardynałowi – śmiał się w Kaliszu.

Na wszystkie pytania

Opowiadając o Afryce, Robert Mazurek kilkakrotnie podkreślał, że podczas każdej podróży najważniejsze jest poznawanie ludzi.

Mówił, że podróżuje samotnie, bo ceni niezależność i możliwość nagłej zmiany decyzji co do wyboru trasy. Podpowiadał uczniom, by korzystali z lokalnego transportu, siadali w barze między tubylcami, odwiedzali lokalnych przedsiębiorców. Jednak możliwe jest to tylko wtedy, gdy zna się języki. Dlatego zachęcał do ich nauki, na przykład poprzez ściągnięcie aplikacji na telefon czy zmianę języka podczas korzystania z bankomatu.

Pomiędzy barwne anegdoty wplatał miniwykłady o odwiedzanych miejscach i ich historii. Przyznał się też do błędów. Będąc w tym roku w Johannesburgu (RPA), zapuścił się w głąb dzielnicy, do której żaden przytomny biały człowiek nie idzie. Z własnej winy przeżył chwile grozy. I radził, by będąc w nieznanym mieście, wcześniej zorientować się, które jego rejony należy omijać.

Z uwagą słuchało go ponad osiemdziesiąt osób. Co zapamiętały?

– Na wszystkie pytania, które miałem w głowie, właściwie to on sam odpowiedział – mówił po spotkaniu Adrian Głogowski, uczeń drugiej klasy.

Przede wszystkim informacja

Kolejne spotkanie miało charakter praktyczny. Robert Mazurek uczył licealistów z „Kontrastu”, jak napisać informację w sposób niebanalny, komunikatywnym językiem.

Zadanie polegało na stworzeniu własnych tekstów na podstawie depesz Polskiej Agencji Prasowej. Zarówno salwy śmiechu, jak i pochwały pod adresem piszących pojawiały się przy tematach z życia gwiazd.

Ważnym punktem spotkania było omówienie artykułów, wcześniej wysłanych do redaktora Mazurka.

– Ucieszyłem się, że ktoś docenił to, jak piszę. Pan redaktor Mazurek dał mi wiele cennych rad. Dowiedziałem się, jak pisać newsy, by nie były nudne – mówił tegoroczny maturzysta Daniel Morcinek.

Niektórzy uczniowie narzekali, że dwie godziny nauki pisania to za mało i czują niedosyt. Czas jednak naglił.

Salvador Dali i Frida Kahlo

Następnie były zajęcia z Sebastianem Krokiem, który opowiadał o surrealizmie w malarstwie. Swój wykład poświęcił Salvadorowi Dali i Fridzie Kahlo. To ich obrazy dzień później kaliscy uczniowie oglądali w Poznaniu. Wyjazd był ukoronowaniem warsztatów.

– Nigdy dotąd nie zobaczyłam na własne oczy tak wielu dzieł sztuki, które – o dziwo – mnie zaintrygowały – dzieliła się wrażeniami Wiktoria Spieler, uczennica pierwszej klasy.

W Teatrze Nowym uczniowie obejrzeli sztukę „Mosdorf. Rekonstrukcja”, mocno uderzającą w postawy nacjonalistyczne.

* * *

Na pytanie, czy takie warsztaty są potrzebne, jednym głosem odpowiadają, że tak.

Aleksandra RADECKA

* Nauczycielka Zespołu Szkół w Kaliszu Pomorskim, polonistka, opiekunka gazetki „Kontrast”, autorka reportaży i książki reportażowej „Ślady, które przetrwały”, nominowana do Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej 2016.

Za pomoc przy organizacji warsztatów redakcja „Kontrastu” dziękuje burmistrzowi Kalisza Pomorskiego panu Michałowi Hypkiemu, dyrektor Biblioteki Publicznej pani Urszuli Miłoszewskiej, dyrektorowi liceum panu Maciejowi Rydzewskiemu.

Na koniec: „Kontrast” prosi o jeszcze!

Redakcja:

Elżbieta Kuc ("Głos Budy")

Paweł Osuchowski (Fundacja Muzyki Dawnej)

Aleksandra Radecka ("Kontrast")

Bogdan Twardochleb ("Kurier Szczeciński")

Fot. Kontrast

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ackermann
2018-08-25 17:20:24
Do Quistrop - to milcz, bo chyba nic się nie zmieni, skoro od 19.04 żadnej reakcji W.Sz. Gremium Redakcyjnego...
k
2018-08-22 00:34:40
Widać papier cierpliwy , a internet , to już ,,,
Quistorp
2018-04-19 22:09:59
Od 21.12.2017. Ani jednego wpisu.Ku pamięci W. Sz. Gremium Redakcyjnemu. Milczenie też jest mową!

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA