Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Książka na kłopot z pamięcią

Data publikacji: 01 lutego 2016 r. 15:18
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:42
Książka na kłopot z pamięcią
 

Oburzamy się, i słusznie, kiedy czytamy lub słyszymy, że gdzieś na świecie znowu użyto sformułowania „polskie obozy koncentracyjne". Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda przypomniał w Oświęcimiu, chociaż dla Polaków to oczywiste, że Holocaust jest dziełem niemieckich nazistów. Nie znaczy to jednak, że określenie „polskie obozy" powinniśmy wykreślić z naszego języka i świadomości...

„Ostrożnie idę po trawnikach parku Pole Mokotowskie w Warszawie, by nie zbudzić umarłych, pozostawionych na łaskę losu. Zmarłych z wycieńczenia, choroby, zakatowanych. Na siedemdziesięciu hektarach stały tu długie baraki otoczone drutami kolczastymi. Z wieżyczkami strzelnic. Z rampą kolejową. Tu przed siedemdziesięciu laty powstał jeden z warszawskich obozów koncentracyjnych dla Polaków, prowadzony przez polskich komunistów" - tak Mateusz Wyrwich rozpoczyna książkę „Obozy pogardy", przejmujące studium o komunistycznych obozach represji w Polsce w latach 1944-56.

Polscy komuniści, podobnie jak sowieccy, chętnie korzystali z doświadczeń i „osiągnięć" nazistów w przemyśle represji. „Hitler zrobił obozy pracy, uważacie że to taka faszystowska idea, Hitler włożył w to taką faszystowską ideę, a my możemy włożyć ideę ludową" - mówił Władysław Gomółka na plenum KC PZPR 2.06.1946 r.  I to właśnie, jak owa „idea ludowa" była wcielana w życie, badał Wyrwich - pisarz z reporterskim nerwem, przemierzając kraj wzdłuż i wszerz. Zadanie nie było proste, bo śladów coraz mniej, a świadkowie - zarówno, kaci, jak i ofiary - rzadko chętni do mówienia.

„Dziś żyje już niewielu ludzi, którzy było więźniami obozów komunistycznych w Polsce. Kilka tysięcy. Może mniej  - notuje autor. „Odeszli koleją ludzkiego losu. Z tych, którzy żyją, wielu nie chce opowiadać o tym, co przeszli. Trwa w nich lęk."

Ilu więźniów przeszło przez obozy? Tak naprawdę do dzisiaj nie ustalono. Dane szacunkowe mówią o około 350 tysiącach więźniów zarejestrowanych. Nie wiadomo, ile osób siedziało w tak zwanych dzikich obozach, ilu wywieziono do Rosji, ilu kryje się pod mylącymi, niepolitycznymi kategoriami, etc. Zdumiewające, że tak mało wiemy o tak świeżym okresie naszych dziejów. Jak zauważa M. Wyrwich: „Dziś na terenie RP mamy kilka poniemieckich obozów - wstrząsających świadków niemieckiej zbrodni. I dobrze. Ale mija właśnie ćwierć wieku i jak do tej pory żaden z obozów koncentracyjnych i obozów pracy prowadzonych przez komunistów nie został zabezpieczony lub wręcz odtworzony."

Nie pierwszy to przykład tego, że  jako zbiorowość wiąż mamy poważny kłopot z pamięcią. I ze sprawiedliwością, bo jak przypomina autor, „Do dziś nie osądzono zbrodniarzy. Było ich tysiące." Sadystycznych strażników, szeregowych i oficerów, komendantów zmiany i obozów. „Wśród nich znalazło się kilku, kilkunastu bardzo ofiarnych i pomocnych więźniom..." Na ten rodzaj kłopotu z pamięcią książka Mateusza Wyrwicha jest z pewnością dobrym remedium. Jednak pozostaje gorzka świadomość, że sprawiedliwość, jaką może „wymierzyć" książka, to jednak za mało. 

Zbigniew JASINA

(Mateusz Wyrwich, „Obozy pogardy", komunistyczne obozy represji w Polsce 1944-56; Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Narodowy_komunizm
2016-02-04 00:34:40
Jeżeli używamy terminu "naziści" to koniecznie trzeba podkreślać ich narodowość. A więc koniecznie uzupełniajmy informację "naziści niemieccy". Termin "naziści" celowo rozpowszechniły polskojęzyczne media antypolskie aby ukryć właśnie narodowość owych "nazistów" tak aby niezorientowany czytelnik wyobraził sobie, ze istnieli jacyś dowolni "naziści". Każdy myślący czytelnik wie, że partia NSDAP, jej członkowie i sympatycy to był w większości naród niemiecki i "niemieckość" była samym centrum ideologii Hitlera-Himmlera-Goebbelsa i ich "nazistowskiej" NSDAP. Samo termin "naziści" jest potocznym określeniem niemieckim "nazisten". Powinno się raczej używać terminu "narodowi komuniści" w odróżnieniu od internacjonalistów sowieckich znanych nam jako "komuniści klasowi". Dwa szaleństwa ogarnęły Europę: komunizm klasowy w Rosji i komunizm narodowy w Niemczech.
Wawrzek
2016-02-02 15:46:44
Jakieś dziwactwa, słowna ekwilibrystyka aby tylko nie nazwać sprawy po imieniu tak jak świadczą fakty. Honory dla pseudo bohaterów typu Bartoszewski-Bartman szwagra Kaltenbrunnera a którego obdarowywano wysokimi Urzędami w Polsce a Polaków nazywał bydłem, a tuszuje się fakty z jego historii. Podobnie nadal tuszuje się historię oświęcimskiego kapo, którego zrobiona na długi czas premierem a który wydał rozkaz zamordowania Rotmistrza Pileckiego(bo ten go rozpoznał i wiedział o jego tam szulerstwach). Jakieś dziwne obłąkańcze postępowanie tolerowanie zamazywania polskich nazw miejscowości w Polsce(opolskie)bez jednoczesnego żądania stosowania nazewnictwa słowiańskiego i polskiego w Niemczech, Litwie, Ukrainie, Rosji, Białorusi, Słowacji, Czechach. Zezwalanie na stawianie pomników na terenie Polski - polakożercom -Banderze, Bismarckowi i innym łobuzom. To jakiś wsteczny ciąg "patriotyzmu"
Nazywajmy rzeczy po imieniu.
2016-02-02 12:53:18
Jacy znowu niemieccy naziści. To byli Niemcy, a nie żadni naziści.
vft
2016-02-02 12:33:07
Gomułka, panie redaktorze!!!

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA