Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Zdrowie jest procesem

Data publikacji: 29 kwietnia 2016 r. 12:34
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2019 r. 18:42
Zdrowie jest procesem
 

Rozmowa z dr Moniką Mak, kierownikiem Samodzielnej Pracowni Psychologii Klinicznej w Katedrze Psychiatrii na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie

– Jak odróżnić dobrego psychologa od hochsztaplera?

Możemy oprzeć się na pewnych afilicjach – sprawdzić, gdzie taka osoba jest zatrudniona, jaką uczelnię skończyła, jakie ma certyfikaty, czy są to certyfikaty Polskiego Towarzystwa Psychologicznego lub Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Są szkoły i instytucje, które budzą zaufanie. Należy też zdać się na zdrowy rozsądek i krytyczne myślenie.

– To znaczy?

– Dobrą restaurację można rozpoznać po karcie dań. Jeśli tych dań jest bardzo dużo, jest to podejrzane. Tak samo podejrzane jest, kiedy psycholog twierdzi, że jest w stanie wyleczyć wszystko – i to jedną metodą. Nie ma jednej metody, którą można by wyleczyć schizofrenię, depresję, autyzm i ADHD.

– Rynek zalewają książki psychologiczne. Skąd mamy wiedzieć, które są pożyteczne, a które szkodzą?

– Recepty nie ma. Należy sprawdzać, jakie instytucje dany autor reprezentuje, gdzie publikuje, czy w PubMedzie znajdziemy jego prace… Warto też śledzić źródła. W naszej pracowni weryfikujemy nasze wykłady dla studentów co rok, uzupełniając je o najnowsze badania.

– A ewentualna szkodliwość takich książek?

Zdrowy zwykły człowiek, który chce zapełnić życiową pustkę, co najwyżej rozczaruje się pustką pewnych frazesów, które są sprzedawane pod płaszczykiem pozytywnego myślenia czy samorozwoju. Gorzej gdy jest to pacjent psychiatryczny, w przypadku jakiejś podejrzanej terapii może dojść nawet do próby samobójczej. Podobnie jest z alternatywną medycyną. Czasami wypicie jakiegoś ziółka nie zaszkodzi, czasami ludzie lądują w szpitalach po interakcji cudownych środków, które zażyli, z lekami.

– Jak na pozycję psychologa wpływa to, że nie ma jeszcze ustawy o zawodzie psychologa?

– Ustawa jest, ale martwa – bo brakuje przepisów wykonawczych. Tracimy na tym jako zawód zaufania społecznego. Jeśli pacjent poczuje się skrzywdzony daną metodą terapeutyczną, nie ma możliwości odwołania się gdziekolwiek.

– Zajmuje się pani zaburzeniami funkcji poznawczych. Jacy pacjenci do Pani przychodzą?

Osoby po urazach mózgu, osoby starsze, chorzy na alzheimera i parkinsona. Co ciekawe, jest duża grupa pacjentów między 50. i 60. rokiem życia, którzy narzekają na problemy z koncentracją i uwagą. Często się zdarza tak, że testy nie wykazują żadnych zaburzeń. Za to w wywiadach wychodzi, że ci ludzie pracują na dwa etaty, a urlopu nie mieli od pięciu lat. Są po prostu przemęczeni.

– I radzi im pani, aby zwolnili?

Ludzie czasami oczekują innych prawd, opakowanych w mentalny złoty papier. To jak z wypaleniem zawodowym. Bo co można zrobić na wypalenie zawodowe? Wziąć urlop, odprężyć się, zachować higienę psychiczną, a może zmienić pracę?

– Jaka jest w psychologii różnica między normą a patologią?

Czasami ta definicja zależy od kontekstu społecznego. To tak jak z próbą zdefiniowania zdrowia. Definicja WHO jest taka, że zdrowie to pełny dobrostan psychiczny, fizyczny i społeczny.

– Rzadko kto ma pełny dobrostan…

No właśnie. Zdrowie jest procesem. Dopóki sobie radzimy, dopóki dobrze funkcjonują nasze mechanizmy obronne, możemy się uznać za w miarę normalnych, w miarę zdrowych.

– Ma pani także wielu starszych pacjentów. Społeczeństwo się starzeje. Medycyna nadąża za tym procesem?

W medycynie musiałoby dojść do nowych odkryć, żeby w pełni nadążała. Nie mamy leków, które wyleczyłyby otępienie. Niemniej jednak wdraża się nowe metody, jak głęboka stymulacja mózgu w chorobie Parkinsona. Jednak z punktu widzenia psychologa uważam, że powinno się zmienić podejście społeczne, trzeba stworzyć dla seniorów przestrzeń społeczną. To się zresztą stale dzieje. Powstają domy seniora, świetlice, zajęcia, bardzo popularne są Uniwersytety Trzeciego Wieku, mamy na PUM Medyczny Uniwersytet Seniora, podobna inicjatywa jest na Uniwersytecie Szczecińskim. Ale jest jeszcze grupa, o którą powinniśmy zadbać – to opiekunowie. Bardzo często opiekunowie rezygnują z pracy, aby zajmować się osobami starszymi, a potem nie mają pieniędzy na leki, na opiekę. Bardzo często opiekunowie sami stają się potem pacjentami psychologów.

– Jak wygląda badanie pacjenta w pracowni?

Zazwyczaj zaczyna się wywiadem klinicznym. To wcale nie najłatwiejsza część badania.

– Bo, jak mówił doktor House, wszyscy kłamią?

Jest inny kłopot. Czasami taka osoba po prostu nie pamięta pewnych rzeczy. W wywiadzie ważny jest opiekun. Możliwe, że badany zachowuje się zupełnie inaczej w warunkach badania, a inaczej w domu. Bez kogoś bliskiego trudno to zweryfikować. Potem wykonuje się testy. Jest ich wiele, ważny jest dobór do konkretnego problemu. Np. jeśli na badanie przyjdzie osoba z tytułem profesorskim, dla niej standardowe testy mogą okazać się za łatwe. Istotne jest także porównanie obecnego stanu z tym, co było wcześniej. Badanie się powtarza co jakiś czas, dla porównania. Natomiast terapia funkcji poznawczych, jak i zresztą każda inna, zależy w dużym stopniu od motywacji. Często się zdarza, że bardzo zmotywowana jest rodzina, a pacjent – niekoniecznie. Pamiętam dziewczynę, która po ciężkim wypadku, z urazem głowy, miała bardzo poważne zaburzenia – kłopoty z uwagą, pamięcią, mówieniem. Na pierwszym spotkaniu pomyślałam, że nie będzie dobrze. Ale pani była bardzo zmotywowana, przychodziła do mnie przez trzy lata i obecnie funkcjonuje zupełnie samodzielnie, mieszka sama, pracuje, zaburzenia mowy zupełnie zniknęły, a były poważne.

– Jaka jest prawda o naszym zdrowiu psychicznym? Nie jest trochę tak, że wymyślamy sobie choroby?

Jeżeli spojrzymy na klasyfikację DSM 1
chorób i zaburzeń psychicznych, na początku było 106 jednostek chorobowych, w nowym wydaniu DSM-u jest ich prawie 400. Jedna rzecz to rozwój wiedzy medycznej, możemy nazwać pewne rzeczy, ale jest też w tym jakiś znak naszych czasów. Przeprowadzono kiedyś bardzo ciekawy eksperyment z myszami. Zapewniono im dosłownie wszystko i wyeliminowano zagrożenia. Myszy zostały pozbawione możliwości zdobywania. I wyginęły. Nie można tego w bezpośredni sposób odnosić do ludzi, ale ten eksperyment daje do myślenia. Kiedyś zajęcia ze studentami wyglądały inaczej. Więcej rozmawialiśmy na zajęciach, studenci czytali polecane przeze mnie książki, oglądali filmy. Teraz mam wrażenie, że studenci mają mniej potrzeb, a raczej może wszystkie zaspokojone. Zdobywanie wiedzy też jest jakąś potrzebą. Miałabym apel do rodziców: pozwólmy dzieciom na większe zdobywanie różnych zasobów, nie tylko materialnych, ale i mentalnych, zamiast wszystko podstawiać im pod nos.

– Czy psychologia w Szczecinie czymś się wyróżnia na tle innych ośrodków?

Staramy się chwytać nowe trendy. Rozpoczniemy projekt badań osób po znieczuleniach operacyjnych. Pewne badania wskazują, że przy znieczuleniach zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia choroby Alzheimera lub innego otępienia. Badamy funkcje poznawcze starszych osób. Chcemy odróżnić to co jest fizjologią, od tego co jest patologią. Jedna z naszych pracownic bada jakość kontaktu lekarza z pacjentem, zwłaszcza pod kątem przekazywania niepomyślnych informacji. Temat jest trudny, bo wymaga też autokrytycyzmu ze strony lekarza. Pacjenci czasami skarżą się, że są one przekazywane nie w taki sposób i nie w takich miejscach, jak sobie by tego życzyli.

– Pani pracownia przygotowuje coś specjalnego dla mieszkańców…

– Tak, od października będziemy organizować „Spotkania z psychologią dla szczecinian”. Najpierw my zaproponujemy tematy, ale będziemy też odpowiadali na zapotrzebowanie słuchaczy. Pierwszy temat – „Gdzie jest granica między psychologią naukową a tzw. popularną”.

– Dziękuję za rozmowę.

©℗

Rozmawiał Alan SASINOWSKI

Fot. Dariusz GORAJSKI

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA