Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Deficyt napastników

Data publikacji: 17 sierpnia 2017 r. 18:26
Ostatnia aktualizacja: 18 sierpnia 2017 r. 14:45
Piłka nożna. Deficyt napastników
 

Pogoń po pięciu ligowych meczach zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, żadna inna drużyna ekstraklasy nie strzeliła mniej goli, a dorobek punktowy jest mniejszy od ubiegłorocznego, kiedy początek sezonu uznano za najgorszy od momentu awansu do ekstraklasy w roku 2012.

Pogoń w pięciu ligowych meczach zdobyła zaledwie trzy gole, z których tylko jeden padł po zespołowej akcji. Dwa pozostałe strzelone zostały po stałych fragmentach gry – z rzutu karnego w wykonaniu Adama Gyurcso i po rzucie rożnym w wykonaniu Sebastiana Rudola.

Słaba skuteczność portowców została tylko na chwilę przerwana w meczu o Puchar Polski z Lechem. Pogoń wygrała aż 3:0, a mogła zdecydowanie wyżej. Poniedziałkowy mecz z Lechią pokazał, że póki co, był to na razie jednorazowy wyskok, w ligowym spotkaniu z Lechią Pogoń nie potwierdziła formy z pucharowego spotkania.

7 goli w 12 meczach

Słaba skuteczność ciągnie się z końcówki poprzedniego sezonu. Biorąc pod uwagę 12 ostatnich ligowych meczów, Pogoń zdobyła w nich zaledwie siedem goli, z których trzy strzeliła w ostatnim meczu poprzedniego sezonu z Koroną Kielce, która grała bez dziesięciu podstawowych piłkarzy z wieloma graczami mającymi doświadczenie zaledwie z boisk czwartej ligi.

To zdecydowanie nie był poważny mecz, ale jednak oficjalny ligowy, więc bierzemy go pod uwagę. Z pozostałych jedenastu spotkań, które Pogoń zagrała po 22 kwietnia w żadnym gola nie zdobył napastnik. Cztery z tych dwunastu spotkań w roli napastnika zagrał Frączczak, po trzy: Zwoliński i Listkowski, a dwa Delev.

Żaden z nich nie wpisał się na listę strzelców w dwunastu ostatnich spotkaniach, z których osiem zakończyło się bez zdobyczy bramkowej, a z których tylko jedno przyniosło portowcom zwycięstwo i to w bardzo szczęśliwych okolicznościach – po bramce zdobytej w doliczonym czasie gry.

Rotacja w ataku

Duża rotacja na pozycji napastnika może być jednym z elementów, które utrudniają ustabilizowanie formy, zyskanie pewności i rytmu meczowego. Frączczak zagrał w dwóch ostatnich ligowych meczach na pozycji napastnika po dość przewlekłej kontuzji i być może potrzebuje czasu, by stać się skuteczniejszym pod bramką przeciwnika.

Dużo kontrowersji wywołuje postawa 19-letniego Marcina Listkowskiego, który jest piłkarzem ekstraklasy już od ponad dwóch lat, rozegrał blisko pół setki ligowych spotkań i jeszcze nie wpisał się na listę strzelców.

Listkowski, to były kapitan juniorskiej reprezentacji Polski, jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy z rocznika 1998 w kraju, ale niemal od samego początku swojego pobytu w pierwszej drużynie praktycznie nie grywa na swojej pozycji.

Jego nominalną pozycją jest atak, na tej pozycji grywał w reprezentacji, ściągnięty został do Pogoni jako napastnik i jako napastnik testowany był przez duński Nordsjealand, który w drugim z rzędu letnim okienku transferowym wzbogacił się na transferach o blisko 10 mln euro.

To klub, który umie świetnie ocenić potencjał młodego piłkarza, potrafi go przygotować do transferu za poważne pieniądze i tak chciał postąpić z Listkowskim, który ostatecznie pozostał w Pogoni, ale wciąż nie grywa na swojej optymalnej pozycji.

7 meczów w ataku

Listkowski w pierwszej drużynie Pogoni rozegrał dotąd 48 spotkań, z których tylko siedem jako napastnik. Trzy z nich zagrał w meczach grupy mistrzowskiej poprzedniego sezonu: z Lechem i Lechią na wyjazdach i Termaliką na stadionie w Szczecinie.

W tym ostatnim meczu oddał jeden strzał, zaliczył jedno otwierające podanie, dwa celne podania w pole karne przeciwnika, miał trzy kontakty z piłką w polu karnym rywala, wygrał 10 pojedynków (drugi wynik w drużynie). To był dobry występ 19-latka.

W spotkaniach z Lechem i Lechią drużyna Pogoni praktycznie nie funkcjonowała. Trudno zatem, żeby napastnik w zespole pozbawionym mocy zaistniał. Z trzech spotkań Listkowskiego na pozycji napastnika tylko w jednym mógł być zatem uczcicie oceniony.

Dojrzał fizycznie

Napastnik, z którym klub wiąże spore nadzieje rozegrał w poprzednim sezonie jeden mecz na swojej pozycji, w którym mógł zostać poddany uczciwej ocenie. Wcześniej piłkarz w roli napastnika zagrał w wieku 17 lat u trenera Michniewicza. Szkoleniowiec słusznie uznał wtedy, że młody piłkarz nie ma jeszcze określonych walorów fizycznych, by podąć walkę na trudnej pozycji napastnika. Dziś zawodnik dojrzał fizycznie i jest gotowy, żeby dać mu większą szansę gry w ataku.

Jeżeli jej nie otrzyma, to nie dowiemy się, czy rzeczywiście jest tak utalentowany, jak się o nim mówi, czy może jego potencjał jest przeceniony. 48 meczów to dużo, jednak 43 z nich zawodnik zagrał jako junior, a dwa z nich jako nawet junior młodszy.

Na tym etapie rozwoju najważniejsze jest zbieranie doświadczeń, obecnie przyszedł czas, by te doświadczenia wykorzystać. Piłkarz nie gra jednak na swojej pozycji, więc nie ma sposobu, by uczciwie ocenić, czy spełnia oczekiwania.

Gol w 18. meczu

Arkadiusz Milik swoją pierwszą bramkę zdobył w ekstraklasie dopiero w swoim 18 występie i to z rzutu karnego grając w każdym spotkaniu na pozycji napastnika. Adam Nawałka, który prowadził go wtedy w Górniku Zabrze zdecydował, że rzut karny wykona 18-letni junior bez żadnej zdobyczy w ekstraklasie.

Przykład nieco z wyższej półki. Piotr Zieliński – obecnie gwiazda reprezentacji Polski i włoskiego Napoli swoją pierwsza bramkę w ekstraklasie zdobył trzy lata od swojego debiutu w Serie A i dopiero w 53 występie. Miał 21 lat. Później poszło błyskawicznie. Piłkarz swój pierwszy sezon ze zdobyczą bramkową zakończył z 5 golami i 6 asystami, co zaowocowało transferem za 14 mln euro do Napoli.

Listkowski, to nie jest Zieliński, obaj grają na innych pozycjach, ale obaj są graczami stricte ofensywnymi. Polska ekstraklasa, to nie jest włoska Serie A, ale zasada pozostaje ta sama. Skoro Listkowski w wieku 16 lat był lepszy od 18-latków, w wieku 17 lat grał już w ekstraklasie, a w wieku 19 lat nie umie wykorzystać swojego potencjału i praktycznie nie gra na swojej pozycji, to może oznaczać, że nie sam piłkarz jest winny takiej sytuacji, ale szwankuje proces umiejętnego wprowadzania zawodnika w świat dorosłego futbolu.

Bardzo często dochodzi do sytuacji, że młody piłkarz, który ma problem z regularnym graniem i ustabilizowaniem formy, jest wypożyczany do klubu z niższej klasy rozgrywkowej. Chętnych na Listkowskiego byłoby wielu, jednak prawdziwym wyzwaniem zarówno dla klubu, trenera, jak i piłkarza będzie próba przełamania niemocy u piłkarza i wprowadzenia go na poziom adekwatny do potencjału. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ytr
2017-08-18 14:33:37
Listek byl i jest nadal slabym fizycznie i psychicznie kandytatem na piwkarzyka! Nie dosc ze brak sily i umiejetnosci to praktycznie w kazdym meczy płacze po kazdym kontakcie z rywalem a zaraz potem jest do wymiany bo go....boli!!!
kibic
2017-08-17 19:57:03
do autora tekstu: zapytaj w klubie o napastników ... oni uważają,że mają conajmniej trzech ... Zwolak hahaha Listkowski hahaha i Frączczak tylko ha.żaden z nich nie jest i nie będzie napastnikiem,ale klub uważa inaczej niż wszyscy inni.ile to towarzystwo wzajemnej adoracji jeszcze będzie żyło w innym świecie niż cała reszta???

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA