Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Pogoń w finale!

Data publikacji: 18 czerwca 2017 r. 19:06
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2017 r. 19:06
Pogoń w finale!
 

Rewanżowy mecz w półfinale mistrzostw Polski juniorów. Pogoń Szczecin - UKS SMS Łódź 2:0 (0:0) 1:0 Waleński (86, karny), 2:0 Stasiak (90).

Pogoń: Kusztan - Pach (74, Paprzycki), Kujawa, Nagel, Waleński - Kuśmierek, Żurawski, Wawrzynowicz, Boniecki - Stasiak (90, Benedyczak), Jaroch (56, Starzycki).

Piłkarze Pogoni Szczecin awansowali do finału mistrzostw Polski juniorów. Uczynili to drugi raz z rzędu. W finale podobnie, jak przed rokiem, ponownie spotkają się z Legią Warszawa, która w drugim półfinale pokonała po dogrywce Lecha Poznań.

Szczecinianie dokonali nie lada wyczynu. Odrobili straty z Łodzi, choć mecz im się absolutnie nie układał. Szczególnie przed przerwą. Byli jednak cierpliwi, konsekwentni, lepiej przygotowani kondycyjnie. Wyeliminowali dobrą drużynę, poradzili sobie bez siedmiu najlepszych juniorów, którzy w poniedziałek rozpoczynają przygotowania do nowego sezonu z pierwszym zespołem.

To dowód na bardzo szerokie zaplecze, duże grono utalentowanych graczy, jakich udało się w Szczecinie wyszkolić. Skoro tak jest, to trener Maciej Skorża będzie musiał odważniej, niż jego poprzednik wprowadzać młodych piłkarzy do pierwszej drużyny. Ma z kogo wybierać. W niedzielę otrzymaliśmy na to dowód.

Trudna sytuacja

Pogoń przed rewanżem była w trudnej sytuacji. Musiała odrobić jedną bramkę, ale przede wszystkim musiała wystrzegać się błędów w defensywie. Strata gola powodowała praktycznie pożegnanie z finałem. Szczecinianie byli tego świadomi, ale mimo to rozpoczęli mecz z dużym animuszem, chcieli przestraszyć rywala, zepchnąć go do defensywy, ale udawało się to tylko przez krótki czas.

Pogoń dobre sytuacje stwarzała tylko po stałych fragmentach gry, swoje szanse mieli: Nagel i Żurawski. Gospodarze mieli kłopot z konstruowaniem ataku pozycyjnego, grali zbyt wolno, ale też nerwowo, brakowało cierpliwości i konsekwencji.

Rywal był defensywnie ustawiony, dobrze wyglądał pod względem fizycznym, z łatwością przerywał akcje miejscowych i wyprowadzał groźne kontry. Dwa razy od utraty gola uratował portowców bramkarz Kusztan, raz piłka odbiła się od słupka, innym razem strzał był minimalnie niecelny. Szczecinianie mogli mówić o sporym szczęściu, że nie stracili w pierwszych 45 minutach gola. Byli coraz bardziej bezradni, ale przerwa podziałała na nich kojąco.

Boniecki i Żurawski

W drugiej połowie rozegrał się Boniecki. Nasz lewoskrzydłowy był jednym z dwóch najmłodszych piłkarzy na boisku, który rozpoczął mecz w wyjściowym składzie. Prócz niego drugim zawodnikiem z rocznika 2000 był Żurawski. Obaj należeli do najlepszych w drużynie Pogoni.

Boniecki rozrywał defensywę gości po lewej stronie boiska, był aktywny, zamęczał dryblingami swoich rywali i na pewno w znacznym stopniu wpłynął na coraz gorszą kondycję fizyczną łodzian. Żurawski natomiast był bardzo aktywny w środkowej strefie boiska, nie tylko przerywał ataki rywala, ale też imponował ciągiem na bramkę. To byli na pewno ci dwaj piłkarze w drużynie Pawła Crettiego, którzy zapracowali na wygraną najmocniej.

Oba gole padły w końcówce. Rywal był już coraz bardziej zmęczony, już nie atakował portowców tak mocno, przegrywał indywidualne pojedynki. Portowcy na 5 minut przed końcem wypracowali rzut karny po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, gdzie świetną końcówkę zagrał wprowadzony w drugiej połowie Paprzycki. To on zapewnił też wygraną i wypracował drugiego gola. Wymanewrował trzech defensorów i dokładnie dograł do Stasiaka, który dopełnił formalności.

Portowcy wygraną wyszarpali, pokazali charakter, ale też cierpliwość, konsekwencję i dorosłą mentalność, dojrzałość. Do końca wierzyli w sukces i choć mecz w sporych jego fragmentach układał się nie po ich myśli, to wiara we własne umiejętności, jakość i determinacja zostały nagrodzone. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA