Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Zamachowiec używał co najmniej 14 różnych nazwisk

Data publikacji: 06 stycznia 2017 r. 22:14
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:46
Zamachowiec używał co najmniej 14 różnych nazwisk
Anis Amri uchwycony po zamachu na jednym z monitoringów Fot. EPA/BELGIAN POLICE  

Sprawca zamachu terrorystycznego w Berlinie, Tunezyjczyk Anis Amri, był znany niemieckim władzom pod co najmniej 14 różnymi nazwiskami - poinformował szef Landowego Urzędu Kryminalnego (LKA) Nadrenii Północnej-Westfalii.

Dotychczas media informowały, że zamachowiec dysponował sześcioma fałszywymi dokumentami tożsamości na różne nazwiska. Szef regionalnego LKA Dieter Schuermann zrelacjonował deputowanym komisji spraw wewnętrznych w landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii w Duesseldorfie, jakie działania podejmowały służby bezpieczeństwa, by udowodnić, że Amri przygotowywał zamach terrorystyczny. Jak podkreślił, żadnej z państwowych służb, zarówno na poziomie krajów związkowych, jak i federalnym, nie udało się zgromadzić wystarczających dowodów na winę Amriego, by sąd uznał, że zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Śledczy "wyczerpali wszelkie prawne możliwości, by zapobiec potencjalnym zagrożeniom" - dodał Schuermann.

Sprawą Tunezyjczyka, który do Niemiec przybył w połowie 2015 roku i złożył w tym kraju odrzucony później wniosek o azyl, zajmował się urząd ds. cudzoziemców w Nadrenii Północnej-Westfalii, jednak mężczyzna podróżował po całych Niemczech.

Na posiedzeniu komisji wypowiadał się również przedstawiciel landowego MSW Burkhard Schnieder. W przypadku Amriego władze nie widziały możliwości umieszczenia go w areszcie do czasu wydalenia z kraju. Taką opcję odrzuciło Wspólne Centrum Obrony przed Terroryzmem (GTAZ), łączące struktury na poziomie landów i federalnym - powiedział. Schnieder dodał, że w tym celu należałoby przedstawić "dające się obronić w sądzie" dowody na to, że po odrzuceniu jego wniosku azylowego Amri stanowi konkretne zagrożenie dla bezpieczeństwa, to jednak, w ocenie służb bezpieczeństwa, nie było wówczas możliwe.

Według Schniedera nie powiodły się wszystkie próby deportowania Amriego do Tunezji. Główny problem stanowiła postawa władz Tunezji, które miesiącami odmawiały uznania Amriego za swojego obywatela - powiedział Schnieder. Przypomniał, że dokumenty pozwalające na deportację Amriego strona tunezyjska przekazała władzom Nadrenii Północnej-Westfalii dopiero na kilka dni przed zamachem.

Amri wjechał 19 grudnia porwaną polską ciężarówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Zastrzelił polskiego kierowcę i zabił jedenastu uczestników jarmarku. Ponad 50 osób zostało rannych. Cztery dni później zamachowca zastrzelili niedaleko Mediolanu włoscy policjanci. (pap)

 

Na zdjęciu: Anis Amri uchwycony po zamachu na jednym z monitoringów

Fot. EPA/BELGIAN POLICE 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Dryja
2017-01-07 10:14:55
Śledczy "wyczerpali wszelkie prawne możliwości, by zapobiec potencjalnym zagrożeniom" - dodał Schuermann. Powiedzieć, ze coś tu śmierdzi to nic nie powiedzieć.
żuczek
2017-01-07 10:12:10
a na jednno nazwisko 1000 euro wypłaty od podatników, biedni ci uchodźcy.
brrrr
2017-01-06 23:51:55
Tak właśnie Niemcy weryfikują swoich, pokojowo nastawionych, gości ;/

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA