Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Ratownicy pilnują (i będą pilnować) wczasowiczów

Data publikacji: 27 lipca 2017 r. 17:30
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:45
Ratownicy pilnują (i będą pilnować) wczasowiczów
 

Choć zachodniopomorskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie jest już w krajowych strukturach WOPR - zostało bowiem usunięte z wykazu jednostek wojewódzkich - to jednak nadal działa. Plażowicze mogą być więc spokojni: na wszystkich plażach strzeżonych ratownicy będą pilnować ich bezpieczeństwa tak jak do tej pory.

To dobra wiadomość dla wypoczywających. Przecież to środek sezonu! Spór, do którego doszło pomiędzy Zarządem Głównym WOPR w Warszawie a zachodniopomorskim odziałem, nie ma wpływu na bezpieczeństwo urlopowiczów! Perturbacje dotyczą bowiem sfery organizacyjnej.

- Nie ma żadnego zagrożenia - zapewnia Tomasz Zalewski, prezes WOPR województwa zachodniopomorskiego. - Ponad pięciuset ratowników i kilkanaście grup interwencyjnych działa w sposób nieprzerwany - tak jak pierwotnie to ustalono. Wszystkie plaże strzeżone na wszystkich zachodniopomorskich kąpieliskach są przez nas kontrolowane.

Co więc się zmieniło? Tylko tyle, że zachodniopomorski oddział WOPR nie należy do ogólnokrajowej struktury WOPR i nie podlega już Zarządowi Głównemu w Warszawie.

Oficjalnym powodem secesji są pieniądze. Centrala zarzuciła władzom wojewódzkim WOPR, że nie rozliczyły się z udziału w międzynarodowych konferencjach oraz składek. Domaga się więc wpłaty na swoje konto 15 tys. zł. Szczecin odmówił. To sprawiło, że Zarząd usunął zachodniopomorskich ratowników ze swoich struktur.

Konsekwencją tej decyzji był zakaz używania logo Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i żądanie zwrotu sprzętu przekazanego na nasze kąpieliska. Jednak w środę, na zwołanej w siedzibie WOPR konferencji prasowej, dowiedzieliśmy się, że jest już w tej sprawie ugoda: sprzęt pozostaje na zachodniopomorskich plażach.

- A co do logo... Nadal będziemy go używać, bo jest nasze - tłumaczy Apoloniusz Kurylczyk, wiceprezes wojewódzkiego oddziału. - Nasze stowarzyszenie powstało samodzielnie w 1968 r. A członkiem rzeczywistym Zarządu Głównego w Warszawie stało się dopiero w 1971 r. Dlatego, jak to się mówi, jako „posiadacz uprzedni", mamy pełne prawo do posługiwania się nazwą i logotypem WOPR.

Jednak, pomimo porozumienia, sprawa i tak trafi do sądu.

- Bo uważamy, że uchwałę usuwającą nas z wykazu jednostek wojewódzkich podjęto niezgodnie z prawem - twierdzi Apoloniusz Kurylczyk.

Z tym, że ewentualny proces będzie mieć jedynie wymiar wizerunkowy. Zachodniopomorski WOPR nie pali się bowiem do powrotu w struktury ogólnopolskie (i to może być rzeczywisty powód rozłamu). Chyba, że dojdzie do reformy całego systemu.

- Jesteśmy otwarci na rozmowy - zapewnia prezes Zalewski. - Dyskutujmy. Jeśli Zarząd Główny wprowadzi w życie nasze warunki - dotyczące choćby szkoleń czy rejestru wypadków - jesteśmy gotowi do współpracy.

Jak się dowiedzieliśmy, brana jest też pod uwagę możliwość utworzenia alternatywnej organizacji. A jeśli to się nie uda, działanie samodzielne na podobieństwo Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego lub Sopockiego czy Słupskiego WOPR.

Tekst i fot. Leszek Wójcik

Na zdjęciu: od lewej: Tomasz Zalewski i Apoloniusz Kurylczyk zapewniają, że wszystkie plaże strzeżone na wszystkich zachodniopomorskich kąpieliskach są przez WOPR kontrolowane.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA