Wielu Polaków ma w pamięci potworne obrazy ukraińskich rzezi na polskich Kresach. Nierozważny rajd Piłsudskiego na Kijów z pomocą Petlurze wywołał jedynie ripostę bolszewickiej Rosji, którą naród zdołał odeprzeć z pomocą cudu i znakomitego stratega gen. Rozwadowskiego.
Warto odnotować, że w niepodległej Ukrainie Kijów aż do końca XX wieku bronił się przed zrodzoną w Galicji potworną ideologią ukraińskiego nazizmu. Katechizm nacjonalisty stworzony przez Doncowa, krwawo wcielali w życie terroryści OUN, potem UPA: Bandera, Szuchewycz i inni. Jest okrutną ironią historii, że tych właśnie zbrodniarzy oba kijowskie „majdany" wyniosły do rangi bohaterów narodowych! Podczas II wojny światowej i w latach 1945 - 1947 formacje kolaborujących z Niemcami oddziałów OUN-UPA oraz SS Galizien wymordowały na polskich Kresach w bestialski sposób ponad 250 tysięcy* Polaków (na samym Wołyniu w 1943 roku 60 tys.). Byli to głównie bezbronni mieszkańcy polskich wsi: kobiety, dzieci, starcy.
Postkomunistyczni przywódcy nowej Ukrainy - Kuczma, Janukowycz próbowali odradzającą się bestię nazizmu okiełznać, „zamknąć w piwnicy", by nie przeszkadzała kontaktom z cywilizowanym światem. Obecne „majdanowe" władze nadały zwyrodniałym mordercom Polaków status bohaterów.
Rozumiem, że USA wspiera nas przeciw naciskom z Rosji i Niemiec, nie za darmo... Mamy więc jako sojusznik Ameryki pomagać akurat temu państwu, które jako jedyny z naszych sąsiadów nie przyznał się do zbrodni ludobójstwa na Polakach. Gdzie nasza słynna polska duma, honor? Gdzie pamięć martyrologii narodu? - pytają kresowiacy, którym śnią się koszmarne sceny banderowskich mordów. Prezydenci Poroszenko i Duda uzgodnili, że „wspólną wersję" bolesnej przeszłości ustalą historycy obu państw. Trzy lata temu, wobec postawy Ukraińców, spotkania przerwano. IPN ma dokumentów pod dostatkiem, świadectwa aż krzyczą. Natomiast Polska, tak skąpa w przypadku repatriacji rodaków, gości ponad milion Ukraińców, w tym tysiące studentów - stypendystów, udziela Ukrainie pomocy finansowej. A co w zamian?
Minister Beck w swym słynnym przemówieniu odrzucającym niemieckie ultimatum powołał się na honor i powiedział, że „Polacy nie znają pojęcia pokoju za wszelką cenę". A dziś zaprzeczamy własnej pamięci, by sąsiad był dumny ze swych „bohaterów". Panie prezydencie, proszę wsłuchać się w głos narodu... i zmienić doradców!
Janusz Ławrynowicz
* Badania W. Poliszczuka, E. i W. Siemaszków, H. Komańskiego i S. Siekierki
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.