Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Czas na imigrantów

Mało kto zwraca już uwagę na komunikaty o spadającym bezrobociu. Spadło ono do takiego poziomu, że trudno by było jeszcze niższe. W Goleniowie – mieście należącym do zachodniopomorskiej czołówki gospodarczej – od ponad roku jest poniżej 4 procent, co oznacza, że osiągnęło poziom tzw. bezrobocia naturalnego: bez pracy są jedynie ci, którzy tak naprawdę pracować nie chcą.
Rynek pracy niepostrzeżenie staje się rynkiem pracownika. Coraz trudniej jest znaleźć osobę właściwie przygotowaną, chcącą pracować i akceptującą proponowane jej warunki. Pracodawcy narzekają, że zgłaszający się do pracy kandydaci mają oczekiwania zdecydowanie wygórowane w stosunku do swojej wartości, a negocjacje często kończą się na rozmowie o warunkach wynagrodzenia. Nawet ci, którzy nie mają doświadczenia zawodowego i w rzeczywistości kwalifikują się dopiero do przeszkolenia, oczekują płacy na poziomie średniej krajowej. Za mniej pracować nie chcą.
Brak chętnych do pracy coraz częściej jest zmartwieniem przedsiębiorców oraz lokalnych władz, chcących na swój teren ściągnąć nowe inwestycje. W Goleniowie, który ma swój park przemysłowy i gdzie brak siły roboczej jest już wyraźnie odczuwalny, na poważnie myśli się o czymś w rodzaju „budownictwa zakładowego” – o budynkach przeznaczonych dla pracowników działających i powstających w Goleniowie firm, którzy dojeżdżają do pracy nawet z dość odległych miejscowości. Mieszkanie wciąż jest magnesem, jeśli do tego dojdzie, nie najgorsza praca, miejsce w żłobku i przedszkolu dla dziecka, praca dla małżonka – to może być już całkiem atrakcyjną ofertą, wiążącą zresztą pracownika na dłużej z pracodawcą. Korzyści może mieć i gmina: wpływające do jej kasy podatki, zapełnienie szkół i przedszkoli, a więc pracę dla nauczycieli.
Problem z pracownikami byłby zdecydowanie większy, gdyby nie ekonomiczni imigranci ze wschodniej Europy, coraz chętniej zatrudniani w polskich przedsiębiorstwach. W niewielkim Goleniowie ich liczbę szacuje się na kilkaset, może nawet tysiąc osób – to już bardzo znaczny procent pracujących. Młodzi, wykształceni, chętni do pracy, akceptujący polską rzeczywistość, nieroszczeniowi. Wprost idealni kandydaci na przyszłych mieszkańców wyludniającej się Polski. Nie czas by już pomyśleć o ułatwieniu im osiedlania się u nas? Niech się sprowadzą z rodzinami, żyją, pracują i pomogą nam rozwiązać nie tylko problem braku rąk do pracy… ©℗