Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Kosztowna fikcja

Statystyki mówią, że w zakresie gospodarki odpadami jest coraz lepiej. Zwiększa się procent odpadów ponownie wykorzystywanych, zwiększa się udział śmieci segregowanych, coraz mniej odpadów trafia na składowiska.

Statystyka statystyką, a życie swoje. W mojej gminie 60 procent obywateli zadeklarowało, że będzie segregować odpady, 40 procent nie chce tego robić. Rezultat: 96 procent odbieranych śmieci to odpady niesegregowane. Jedynie 4 proc. masy śmieciowej to coś, co można nazwać surowcem wtórnym.

Oczywiste, że koszty selekcjonowania śmieci są spore, więc i same odpady segregowane są droższe od śmieci zmieszanych. Ale obywatele deklarujący się jako segregujący swoje śmieci płacą mniej, niż wytwarzający tańsze odpady zmieszane. Gdzie tu sens?

Szansy na poprawę sytuacji nie widać. Coś ze 20 lat szkolimy społeczeństwo, próbujemy wyrobić w nim tzw. proekologiczne nawyki, nauczyć segregowania śmieci. I co? Nie zdołaliśmy nauczyć nawet banalnie prostej czynności, jaką jest zgniecenie plastykowych butelek przed wrzuceniem ich do pojemnika; w efekcie firma komunalna przyjeżdża po powietrze, nie po plastyk.

Nie nauczyliśmy ludzi, że trzeba zgnieść butelkę, nie ma więc nadziei, że nauczymy ich odróżniać tworzywo PET od LDPE, a ten ostatni od HDPE. A jest jeszcze polistyren, PCV, poliuretan i cała masa innych tworzyw. Tylko skrajnie naiwny może wierzyć, że każdego z nas da się zamienić w biegłego towaroznawcę. W rezultacie pojemnik na butelki PET zawsze będzie pełen innych tworzyw, a więc śmieciem zmieszanym. To samo w pojemniku na szkło, do którego jakiś nierozgarnięty wrzuci a to szkło ołowiowe, a to starą rtęciówkę. Podobne cuda w pojemniku na makulaturę, gdzie bez trudu znajdziemy kartony po mleku…

Nie ma problemu jedynie ze zbiórką aluminiowych puszek po napojach. Proszę zwrócić uwagę, że nie walają się one bezużytecznie, bo natychmiast są zbierane przez rzeszę zbieraczy, całkiem nieźle żyjących z tego opłacalnego zajęcia. Ale tu działa rynek.

Rozsądek podpowiada, żeby jak najszybciej zrezygnować z kosztownej fikcji, jaką jest selektywna zbiórka odpadów i selekcję zlecić wyspecjalizowanym firmom, które istnieją i już to nieźle robią. Niestety, selektywna zbiórka odpadów jest jednym z unijnych rytuałów, od którego się nie wymigamy, bo inaczej zabiją nas karami. Nadal będziemy więc udawać, że segregujemy i że idzie nam to coraz lepiej. Jak kto wątpi – niech sprawdzi w statystyce.