Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Przekraczanie granic

Zawsze były. Te w nas, naszej kulturze, zachowaniach, te zewnętrzne, wewnętrzne, polityczne, te nie do przekroczenia i te, które przekraczało się z łatwością. Dziesięć dni temu bez żadnego problemu pokonałem kilka granic państwowych, co w czasach tak zwanej komuny było wręcz nie do pomyślenia. Wtedy zwykły Kowalski o czymś takim nawet nie marzył, bo wiedział, że to rzecz poza jego zasięgiem. Ale to tylko historyczna dywagacja, bo przekraczanie granic większości europejskich państw to taki sam problem jak wyjazd do Krakowa albo Poznania, tylko kilometry inne. Ci, którzy nie pamiętają PRL, nie doceniają tej zdobyczy, związanej z naszym wejściem do UE. Nie muszą i to też jest… zdobycz.

Granice państwowe przekraczać można bezboleśnie, ale przekraczanie granic przyzwoitości, dobrego smaku, ogólnie przyjętych norm i zachowań może już być bolesne. Mogłem się o tym przekonać, gdy wylądowałem na poznańskim lotnisku i starym zwyczajem kupiłem kilka gazet, by dowiedzieć się, co piszczy w trawie. A piszczał w niej między innymi minister Ziobro, który przed laty oskarżył pewnego lekarza o zabijanie, więc wiadomo, że człek z niego prawy i żadnej niesprawiedliwości i bezeceństwa nie puści bokiem. I dlatego, bez żadnych skrupułów, postanowił zająć się sprawą znanego reżysera Romana Polańskiego, bo przecież prawo jest jednakowe dla wszystkich, bez względu na dorobek i nazwisko. I nie ma żadnego znaczenia to, że niepełnoletnia ofiara jego seksualnych chuci sprzed lat dawno już mu wybaczyła. Ba, doszło między nimi do ugody, a ona publicznie od lat prosi o to, by dać jej i jemu spokój w tej sprawie, bo jej medialne nagłaśnianie jest bardzo dla niej bolesne. Minister na prawie się jednak zna i na pewno nie chodziło mu o medialny rozgłos przy znanym nazwisku reżysera, bo pewnie nawet o tym nie pomyślał jako prawnik, polityk i człowiek oddany bezkompromisowemu prawu.

Poczytałem sobie także i to w kilku gazetach o semantycznych rewolucjach w naszym języku. Wynika z nich, że to samo słowo może mieć różne znaczenia, nawet takie, których do tej pory nigdy z nim nie łączyliśmy. Jak jacyś ludzie idą w pokojowym pochodzie, śpiewając, podskakując i w ten sposób protestują, to mamy do czynienia z rebelią, czyli protestem… zbrojnym. Pokojowych rebelii historia nie zna, ale przecież nie byłoby rozwoju, gdyby nie przekraczało się granic. Tylko czy aby na pewno wszystkich?