Sobota, 27 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

35 lat temu zniesiono w Polsce stan wojenny [FILM]

Data publikacji: 22 lipca 2018 r. 13:04
Ostatnia aktualizacja: 06 września 2018 r. 21:16
35 lat temu zniesiono w Polsce stan wojenny
 

35 lat temu, 22 lipca 1983 r., zniesiono w Polsce obowiązujący od dwudziestu miesięcy stan wojenny. Jego formalne zakończenie nie oznaczało pełnego powrotu do względnych swobód sprzed jego wprowadzenia. Niektórzy historycy nawet nazywają kolejne lata istnienia PRL „stanem powojennym”.

20 lipca 1983 r. Rada Państwa na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego podjęła uchwałę o zniesieniu stanu wojennego z dniem 22 lipca tego roku. Datę tę wybrano nieprzypadkowo, ponieważ miał to być propagandowy element obchodów rocznicy ogłoszenia przygotowanego w Moskwie „Manifestu PKWN”. Decyzję o zniesieniu stanu wojennego poprzedziły działania władz komunistycznych mające na celu utrwalenie represyjnych możliwości działania systemu komunistycznego wobec społeczeństwa.

Już w grudniu 1982 r. władze PRL rozpoczęły przygotowania do wygaszenia stanu wojennego przy jednoczesnym zachowaniu ustanowionych w jego trakcie zmian prawnych. 18 grudnia Sejm uchwalił specjalną ustawę o „szczególnej regulacji prawnej w okresie zawieszenia stanu wojennego”. Zawierała ona przepisy, które umożliwiały władzom dalsze łamanie praw obywatelskich, które formalnie zapisano w konstytucji z 1952 r. Wciąż zawieszona pozostawała większość organizacji społecznych i samorządów zawodowych, utrzymano bardzo surowe kary za łamanie zakazu strajków. Już następnego dnia Rada Państwa przyjęła uchwałę zawieszającą stan wojenny od 1 stycznia 1983 r.

Jedną z przyczyn tej decyzji była planowana na czerwiec 1983 r. pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Władze Stolicy Apostolskiej i episkopat uzależniały przybycie Ojca Świętego od zniesienia stanu wojennego. Władze zdecydowały się więc na wariant pośredni, który byłby do przyjęcia dla obu stron. Kościół uważał, że pielgrzymka mogłaby być wzmocnieniem moralnym społeczeństwa zdruzgotanego wprowadzeniem stanu wojennego. Dla władz PRL jej spokojny przebieg miał być dowodem „postępującej normalizacji”. Elementem „odwilży” w działaniach PRL miało być również zwolnienie większości więźniów politycznych i internowanych. Wciąż jednak trwały aresztowania działaczy podziemnych struktur Solidarności. 3 maja 1983 r. milicja rozbijała manifestacje środowisk „S”. Symbolem pozornej liberalizacji polityki było też zaoczne skazanie na karę śmierci Zdzisława Najdera, dyrektora polskiej rozgłośni Radia Wolna Europa.

W planach władz społeczna aktywność z okresu „karnawału Solidarności” miała zostać zastąpiona przez uczestnictwo w szeregach organizacji w pełni kontrolowanych przez instytucje państwa i partię. Mimo że już w połowie 1982 r. ostatecznie zrezygnowano z realizacji planu „Renesans”, który miał na celu zbudowanie nowej, koncesjonowanej Solidarności, to jednak władze postanowiły odtwarzać związki zawodowe. Latem 1982 r. dopuszczono możliwość tworzenia kontrolowanych przez państwo związków na poziomie zakładu lub jednej branży. Zainteresowanie członkostwem było jednak niewielkie. Podobne efekty przyniosło zarejestrowanie skupiającej proreżimowych artystów Narodowej Rady Kultury. Z dużo większym rozmachem tworzono Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego oraz Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald”.

Już w styczniu 1983 r. podziemna Tymczasowa Komisja Koordynacyjna wezwała do bojkotu wszelkich organizacji powoływanych przez władze. Ich bojkot oraz stały sprzeciw wobec władz miał zmusić Jaruzelskiego i jego otoczenie do rezygnacji z represji. W lipcu 1983 r. TKK wezwała do rezygnacji z korzystania z komunikacji miejskiej w drugą rocznicę podpisania porozumień gdańskich. W reakcji na tę akcję 31 sierpnia milicja we Wrocławiu zmuszała przechodniów do korzystania z komunikacji miejskiej. W prasie podziemnej postulowano również tworzenie alternatywnych wobec oficjalnych organizacji podziemnych. Mimo takich apeli możliwości oddziaływania podziemnej Solidarności były coraz mniejsze. Brutalne rozbijanie manifestacji oraz aresztowania działaczy sprawiały, że coraz mniejsza liczba członków dawnej „S” wykazywała jakąkolwiek aktywność. Wielkie wrażenie wywarła śmierć Grzegorza Przemyka, pobitego przez milicjantów w komisariacie na Starym Mieście w Warszawie.

Ostatni okres obowiązywania stanu wojennego to także czas wzmocnienia polityki ideologicznej PZPR. Zdaniem prof. Jana Żaryna „ideolodzy partyjni opracowywali instrukcje dotyczące laicyzacji przestrzeni publicznej, a jednocześnie bardzo szybko weszli w sferę praktycznych działań”. W jego opinii walka z Kościołem w okresie stanu wojennego była całkowicie nieskuteczna i jedynie doprowadzała do wzmocnienia woli oporu wobec reżimu Wojciech Jaruzelskiego. Świadczyły o tym również wypowiedzi hierarchów polskiego Kościoła. Podczas wrześniowej pielgrzymki rolników na Jasną Górę prymas Józef Glemp stwierdził, że władze PRL zaprzepaściły szansę na narodowe pojednanie, jaką stwarzała wizyta papieża Jana Pawła II.

Dowodem na wzmocnienie prześladowań Kościoła było zamordowanie w 1984 r. ks. Jerzego Popiełuszki. Działania reżimu nie powstrzymały jednak rozwoju animowanej przez Kościół aktywności społecznej, która w pewnym stopniu zastąpiła działalność związkową w okresie tzw. karnawału Solidarności. Masowe było też uczestnictwo w życiu Kościoła. „Służyły temu m.in. organizowane w całym kraju tygodnie społeczne i kultury chrześcijańskiej, spotkania, wykłady. Odbywały się nie tylko w dużych miastach, lecz i w mniejszych ośrodkach” – powiedział w rozmowie z PAP prof. Jan Żaryn. Literaci publikowali w gazetkach wydawanych przez parafie i diecezje. W salach parafialnych i ośrodkach duszpasterskich organizowano wykłady, koncerty, przedstawienia teatralne i wystawy.

W ramach przygotowań do zniesienia stanu wojennego przeprowadzono także zmiany w konstytucji PRL, upoważniając Radę Państwa do wprowadzenia stanu wojennego ze względu „na obronność lub wewnętrzne zagrożenie” oraz stanu wyjątkowego „na całym lub części terytorium [...] jeżeli zagrożone zostało wewnętrzne bezpieczeństwo państwa lub w razie klęski żywiołowej”. „W wypadkach niecierpiących zwłoki” stan wyjątkowy mógł być ogłoszony jednoosobowo przez przewodniczącego Rady Państwa.

Prof. Jan Żaryn w rozmowie z PAP zauważył, że pomimo zniesienia stanu wojennego duża część stosowanych w jego trakcie rozwiązań prawnych stała się elementem porządku prawnego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do końca jej istnienia: „Pamiętajmy jednak, że znaczna część przepisów stanu wojennego stała się częścią ustawodawstwa PRL i władze nie utraciły kontroli nad sferą bezkarności dla bezpieki, prokuratury i sądów, która w każdej chwili mogła być uruchomiona w celu zniszczenia konkretnych grup, środowisk i działaczy opozycji”.

14 lipca 1982 r. Sejm uchwalił ustawę „O urzędzie ministra spraw wewnętrznych i zakresie działania podległych mu organów”. Na jej podstawie w miejsce komend MO wprowadzano wojewódzkie, rejonowe, miejskie i dzielnicowe Urzędy Spraw Wewnętrznych. Prawo to dawało funkcjonariuszom MO i SB możliwość używania w określonych przypadkach, oprócz pałek gumowych, psów oraz chemicznych i wodnych środków obezwładniających, także broni palnej. Zwiększało również prawdopodobieństwo zatrzymywania na 48 godzin w trybie administracyjnym. Szczególnie ta ostatnia zmiana była dla władz wygodnym instrumentem zwalczania opozycji i ograniczania swobody działania jej aktywistów.

Sejm 21 lipca 1983 r. uchwalił też ustawę o amnestii. Według sprawozdania dla najwyższych władz PZPR na jej podstawie darowano karę bezwzględnego więzienia 365 osobom, złagodzono o połowę kary 116 skazanym na pozbawienie wolności powyżej trzech lat, wobec 1 116 osób umorzono postępowania, a wobec 1 108 kolegia ds. wykroczeń zastosowały amnestię. W więzieniach pozostało jednak m.in. jedenastu przywódców Solidarności i członków KSS „KOR”, których przetrzymywano bez wyroków. W mediach wciąż wzywano do ujawnienia ukrywających się działaczy „S”. Amnestia objęła również „występki popełnione przy przeciwdziałaniu strajkom lub akcjom protestacyjnym”, gwarantując tym samym bezkarność funkcjonariuszom MO, ORMO i SB.

Posłowie przyjęli także mającą obowiązywać do końca 1985 r. ustawę „O szczególnej regulacji prawnej w okresie przezwyciężania kryzysu społeczno-ekonomicznego”, która zawierała wiele restrykcyjnych przepisów z aktów wprowadzających stan wojenny. Wśród nich np. możliwość przedłużania czasu pracy czy też rozwiązywania lub zawieszania samorządów pracowniczych. Tydzień później Sejm uchwalił rygorystyczną ustawę „O zmianie niektórych przepisów z zakresu prawa karnego i prawa o wykroczeniach”, a także mającą na celu ograniczenie wolności nowelizację ustawy „O kontroli publikacji i widowisk”.

Rok 1983 zamknęła wizerunkowa kompromitacja władz PRL. 5 października 1983 r. ogłoszono informację o przyznaniu Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Rzecznik rządu Jerzy Urban stwierdził, że to „niewielki epizod w antypolskiej i antykomunistycznej krucjacie”. Odbiór społeczny tego wydarzenia, mimo wielkich wysiłków propagandowych władz, był jednak zupełnie inny, a wielkie wyróżnienie wzmocniło podziemną Solidarność.

Dokładna liczba osób, które w wyniku trwającego 586 dni stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Poza kilkunastoma ofiarami brutalnego tłumienia strajków i manifestacji, ofiarami byli ciężko chorzy, którzy w grudniu 1981 r. zmarli w wyniku zablokowania łącz telefonicznych i transportu. Nie wiadomo też, jak wiele osób straciło zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa lub demonstracji ulicznych. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk.

„Poza ofiarami ceną stanu wojennego było zniszczenie kapitału entuzjazmu społecznego i gotowości do poświęcenia dla dobra kraju, jakie wyzwoliła Solidarność. Stan wojenny pogłębił społeczną izolację władz w społeczeństwie oraz masową frustrację, demoralizację i poczucie beznadziejności” – stwierdzał autor „Najnowszej historii Polski” prof. Wojciech Roszkowski.

Plotki o ponownym wprowadzeniu stanu wojennego lub wyjątkowego pojawiły się znowu latem 1988 r., gdy przez Polskę przetaczała się kolejna fala strajków. Stojący na czele MSW gen. Czesław Kiszczak publicznie sugerował zastosowanie godziny policyjnej i użycie wojska do stłumienia protestów. Wówczas jednak wśród władz zwyciężyła koncepcja podjęcia rozmów z częścią opozycji.

(pap)

Fot. WAF (Wikipedia)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

anty S.
2018-07-26 08:45:19
Teraz to stan wojenny polityków z narodem objawia się imigracją - co jest bardziej perfidne bo ludzie musza opuszczać swoj kraj
U2
2018-07-26 02:16:17
,,Wszystko, co reprezentuje PIS należy przebić osikowym kołkiem’’ ( cytat z młodego na ulicy). Pisowska bolszewia powinna wziąć to sobie do serca, dosłownie, he, he
do @ Juzef
2018-07-23 23:13:03
- Juzio popierduje i nie zauważa iż od stanu wojennego (35 lat) przeżyliśmy ; "socjalizm tak, wypaczenia nie", "zstąpił pan i odmienił oblicze...", "okrągły stół z powyłamywanymi nogami", "Balcerowicz musi odejść" itd. 25 października było "głosowanie nogami", czyli demokracja. Każde to zdarzenie w dziejach postkomuszej Polski było za przyzwoleniem tzw. suwerena - teraz też tak się dzieje, dlaczego więc poszczekujesz? Sądzisz iż suweren nie wie czego chce? potrzebuje wskazówek (dawniej z Moskwy) z EU?
Juzef
2018-07-23 19:14:21
Po 35 latach stan wojenny, czytaj: ubezwłasnowolnienia, wraca - tym razem na życzenie suwerena.
do @ 321
2018-07-23 09:29:41
- popierdywanie zwolennika opcji "oderwanych od koryta"... potłuk jeszcze nie zrozumiał iż każda władza "czyni wszystko, aby uszczęśliwić obywatela", to czynią "reżymy" i "demokracje" (podać przykłady?). W "demokracji" jedyną możliwością proponowaną przez "totalną" jest "odsunąć PiS od władzy". Zapomniacie potłuki iż w obecnym szczęśliwym ustroju "ludzie głosują nogami", czyli przy urnie i przy takim sposobie wybierania władzy macie marne szanse, nawet wożenie w bagażnika nie pomoże. Za wożenie w bagażnikach macie przesrane, "zmniejszenie uposażenia posłów" (trzech)i sprawą za naruszenie przepisów o ruchu drogowym. P.S - idiota cytuje pół wikipedii i Tischnera zapominając (?) najważniejsze z Tischnera, słynne; "Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda".
34
2018-07-23 09:17:51
Wystarczy zamienić PZPR na PiS i tekst lada moment będzie pasował jak ulał do obecnych czasów
I do 3-go "PO-DEJ-SCIA"... bylo juz bardzo blisko
2018-07-23 02:13:13
A gdyby nie owczesny Prezydent USA R. Reagan, Premier GB Pani Margareta T. Kanclerz RFN H. Kohl, no i Papiez Jan Pawel II... to nie wiadamo, czy nie nastapila by PO-WTOR-KA z Wegier w 1956 roku i Czechoslowacji z 1968 roku... !!/!
guciu
2018-07-22 15:06:19
To taki czarodziej mówił.
321
2018-07-22 13:27:04
I znów mamy to samo ... mentalny homo soviectikus Według nich mentalność Homo sovieticus można scharakteryzować następującymi cechami[5]: człowiek podporządkowany kolektywowi (organizacji partyjnej), dla jego postawy charakterystyczna jest ucieczka od wolności i odpowiedzialności, koniunkturalizm, oportunizm, agresja wobec słabszych, uniżoność wobec silniejszych, brak samodzielnego myślenia oraz działania, oczekiwanie że „ktoś coś załatwi”, zniewolony intelektualnie, pozbawiony osobowości i godności, całkowicie podporządkowany władzy, izolacja od światowej kultury, stworzona poprzez ograniczanie w ZSRR podróży za granicę i ścisłą cenzurą informacji w mediach (a także wszechobecnością propagandy), brak respektowania wspólnej własności i skłonność do drobnych kradzieży w miejscu pracy, zarówno dla użytku osobistego jak i dla zysku, zgodnie ze słowami popularnej piosenki „Wszystko należy do kołchozu, wszystko należy do mnie” („Все вокруг колхозное, все вокруг мое”[6]) czy „jeden worek do ciężarówki, jeden worek sobie” (мешок - в кузов, мешок себе) ze wspomnień Stalina[7]. Polsce termin homo sovieticus upowszechnił ks. Józef Tischner. W jego interpretacji termin miał odmienne znaczenie. Według niego homo sovieticus to: „zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu – żywił się towarami, jakie komunizm mu oferował. Trzy wartości były dla niego szczególnie ważne: praca, udział we władzy, poczucie własnej godności. Zawdzięczając je komunizmowi, homo sovieticus uzależnił się od komunizmu, co jednak nie znaczy, by w pewnym momencie nie przyczynił się do jego obalenia. Gdy komunizm przestał zaspokajać jego nadzieje i potrzeby, homo sovieticus wziął udział w buncie. Przyczynił się w mniejszym lub większym stopniu do tego, że miejsce komunistów zajęli inni ludzie - zwolennicy «kapitalizmu». Ale oto powstał paradoks. Homo sovieticus wymaga teraz od nowych «kapitalistów», by zaspokajali te potrzeby, których nie zdołali zaspokoić komuniści. Jest on jak niewolnik, który po wyzwoleniu z jednej niewoli czym prędzej szuka sobie drugiej. Homo sovieticus to postkomunistyczna forma «ucieczki od wolności», którą kiedyś opisał Erich Fromm” (Tischner, 1992). Tischnerowski homo sovieticus to osoba będąca tworem systemu totalitarnego i niepotrafiąca odnaleźć się w systemie politycznym innego typu[ https://pl.wikipedia.org/wiki/Homo_sovieticus

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA