Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Panik z sukcesami w lidze czeskiej

Data publikacji: 03 listopada 2016 r. 18:45
Ostatnia aktualizacja: 03 listopada 2016 r. 19:46
Piłka nożna. Panik z sukcesami w lidze czeskiej
 

60-letni obecnie Bohumil Panik w połowie poprzedniej dekady dwukrotnie był trenerem występującej w ekstraklasie Pogoni Szczecin. Trudno jego pobyt zaliczyć do udanych, prowadzone przez niego drużyny nie osiągnęły sukcesu i nie imponowały stylem gry.

Czeski szkoleniowiec był niemalże niewolnikiem taktycznych niuansów i miłośnikiem gry defensywnej. Pogoń nie przegrywała meczów, ale też nie wzbudzała zachwytów. Trochę, jak trener Czesław Michniewicz.

Obecnie czeski szkoleniowiec jest trenerem drużyny występującej w najwyższej klasie rozgrywkowej w Czechach FC Żlin. Jego zespół robi furorę w silnej lidze czeskiej, zajmuje czwarte miejsce, w 12 kolejkach przegrał tylko raz, pokonał faworytów rozgrywek: Mladę Boleslav, Viktorię Pilzno, Slovana Liberec i Spartę Praga, czyli najlepsze czeskie drużyny w poprzednim sezonie. Tą ostatnią wyeliminował z pucharu Czech, natomiast Viktoria, która od kilku lat zdominowała ligę czeską przegrała tylko z podopiecznymi trenera Panika.

Liga czeska lepsza od polskiej

O sile piłki klubowej naszych południowych sąsiadów niech świadczy fakt, że do trzeciej rundy kwalifikacji europejskich pucharów dotarł komplet pięciu drużyn (Viktoria, Slovan, Sparta, Slavia, Mlada Boleslav), podczas gdy w Polsce były to tylko: Legia i Zagłębie.

W czwartej rundzie kwalifikacji Czesi mieli natomiast cztery zespoły (Viktoria, Slovan, Sparta, Slavia), a Polacy jedną. Czesi w obecnej edycji nie mają żadnej drużyny w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale aż trzy (Viktoria, Slovan, Sparta) w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Polskie kluby nigdy tak wielu drużyn nie wprowadziły na ten etap rozgrywek. Wszystkie trzy Panik ze swoim zespołem ma na rozkładzie podczas rozgrywanego obecnie sezonu.

Panik przejął drużynę ze Zlina w przerwie zimowej sezonu 2014/15. Zespół plasował się wówczas na siódmym miejscu, a zakończył rozgrywki na czwartym. Zespół pod wodzą Panika w 15 spotkaniach zdobył aż 32 punkty, wygrał aż 10 spotkań, w tym sześć po kolei.

Cierpliwość prezesa

Poprzedni sezon nie był udany, zespół był przemeblowany, zajął dopiero 13 miejsce i z trudem się utrzymał w lidze. Nikt w klubie nie podejmował jednak nerwowych ruchów. Obecny sezon jest w wykonaniu FC Zlin znakomity, drużyna słynie ze świetnie zorganizowanej gry defensywnej, straciła w 12 meczach tylko 11 goli.

Bohumil Panik będąc trenerem Pogoni wielokrotnie zaskakiwał swoimi personalnymi decyzjami. To był szkoleniowiec przykładający olbrzymią wagę do taktyki, monitoringu piłkarzy, wpływu medycyny na formę zawodników. To wszystko oczywiście było bardzo ważne, szkoleniowiec swoją dbałością o szczegóły i detale imponował ówczesnemu właścicielowi Antoniemu Ptakowi.

Przesadzał jednak w drugą stronę. Dochodziło do paranoicznych sytuacji, że Panik wystawiał w wyjściowym składzie piłkarza, a po pół godzinie zdejmował go z boiska, bo z przeprowadzonych badań wynikało, że zawodnik ma siłę tylko na pół godziny gry.

Nie liczyło się wtedy, jak piłkarz sobie radzi na boisku, jaki jest wynik drużyny. Panik miał w głowie zakodowaną jedną myśl. Tavarez Mineiro, bo o niego akurat chodziło nie jest w stanie wytrzymać na boisku więcej, niż pół godziny.

Bzik na punkcie taktyki

Bohumil Panik miał bzika na punkcie taktyki. Do znudzenia powtarzał na treningach schematy poruszania się w strefach. W defensywie zdawało to egzamin znakomicie, ale w ofensywie było zdecydowanie gorzej.

Czeski szkoleniowiec miał własne, często nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości wizje. Potrafił zaprosić do pokoju trenerskiego, otwierał wtedy laptopa i rozgrywał na nim swój mecz. Był otwarty na najnowsze technologie, żył futbolem od rana do wieczora, ale brakowało mu wyczucia, kontaktu z rzeczywistością, nie radził sobie w sytuacjach niespodziewanych, zaskakujących, a takich w piłce nożnej jest mnóstwo. W teorii wyglądało to zawsze znakomicie, ale w praktyce nie przynosiło to ani wyników, ani radości z oglądania.

Czeski szkoleniowiec był uparty i pewny tego co robi. Za swój osobisty sukces uważał, że doszło do transferu Bartosza Bosackiego z Lecha Poznań do niemieckiego Nuernbrg. Zdaniem Bohumila Panika, który był wtedy trenerem Lecha, to on nauczył Bosackiego odpowiednich zachowań w defensywie i tylko dzięki temu piłkarz wylądował w Bundeslidze i radził sobie w niej początkowo znakomicie.

 

10 meczów bez porażki

Panik po dwóch porażkach Pogoni na inaugurację sezonu roku 2005, w kolejnych 10 spotkaniach uwzględniając też mecze o puchar Polski nie przegrał ani razu, ale wygrał zaledwie trzy razy. Gra jego drużyny przeżarta była taktyczną odpowiedzialnością o zabezpieczenie własnej bramki.

Choć zespół nie przegrywał, to nawet Antoni Ptak w pewnym momencie stwierdził, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Był zmęczony stylem gry preferowanym przez Pogoń, nadmierną dbałością o defensywę i taktyką polegającą na uruchamianiu długimi piłkami środkowego napastnika. Miał w drużynie piłkarzy kreatywnych: Ediego, Milara, Grzelaka, Kaźmierczaka, Batatę, ale gry radosnej, ładnej dla oka, ofensywnej było jak na lekarstwo. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA