Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Wyścigi samochodowe. W aucie jak w saunie

Data publikacji: 27 kwietnia 2018 r. 17:41
Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2018 r. 17:41
Wyścigi samochodowe. W aucie jak w saunie
 

Rozmowa z wyścigowym kierowcą Kamilem Serafinem

Mieszkający w Dobrej k. Szczecina 22-letni Kamil Serafin w ubiegłym sezonie zdobył tytuł międzynarodowego mistrza Polski wyścigów samochodowych Kia Picanto, zwanych także serią Kia Lotos Race, a podczas nadchodzącego weekendu, na słynnym torze wyścigowym Hungaroring pod Budapesztem, zainauguruje tegoroczny cykl startów Kia Platinium Cup. Nasza redakcja patronować będzie jego występom, a przed pierwszymi wyścigami poprosiliśmy go o krótką rozmowę.

- Jak będzie wyglądała tegoroczna rywalizacja?

- Tradycyjnie rozgrywać będziemy sześć rund, po dwa wyścigi w każdej, a zaczynamy na węgierskim Hungaroringu, na który wraz z całym kilkuosobowym teamem wyruszyłem w roli kierowcy w 12-godzinną podróż już w środę przed świtem o czwartej rano. Przez niemieckie autostrady mknęliśmy pięknie, ale w Czechach było znacznie gorzej, a sytuacja drogowa poprawiła się nieco na Słowacji i na Węgrzech. Kolejna runda odbędzie się 19 i 20 maja w Austrii na Red Bull Ringu, który położony jest na prawdziwym odludziu, z dala od miast, a najbliższe większe skupisko ludności to Salzburg. W trzeciej rundzie 16 i 17 czerwca na torze będę się czuł jak w domu, bo w Poznaniu od trzech lat studiuję architekturę, która jest moją drugą pasją po samochodowych wyścigach. Absencje spowodowane sportem muszę później nadrabiać, bo na uczelni nie mam żadnej ulgowej taryfy, a podczas najbliższej sesji będę miał aż 10 egzaminów.

- Powróćmy jednak do startów w Kia Platinium Cup.

- Wakacyjna, czyli czwarta runda odbędzie się 14 i 15 lipca na Slovakia Ringu koło słowackiej stolicy Bratysławy, a 1 i 2 września ścigać będziemy się w Czechach na Autodromie Most, mniej więcej 50 kilometrów od Pragi. Finał zaplanowano zaś na 19 i 20 października w belgijskim Zolder Circuit.

- Czy to duży problem, gdy tor, tak jak przykładowo w Austrii, położony jest z dala od miasta?

- Praktycznie żaden, gdyż śpimy najczęściej na torach, w dużych namiotach ze stelażem, w których spokojnie mogą przenocować nawet trzy osoby. Można też spać w samochodzie na pace. Tylko w pierwszym sezonie moich startów wynajmowaliśmy hotele, ale było to bardzo uciążliwe, bo nocowanie w miejscu zawodów jest dużo lepsze, choćby z tego powodu, że przy samochodzie jest zawsze dużo do zrobienia, a tak można popracować do późna w nocy, a kontynuować naprawy od świtu.

- Jakimi samochodami będziecie się ścigać w tym roku?

- Właśnie odebrałem nowe wyścigowe picanto, świeżo oklejone reklamami w etcetera, którym jeździłem zaledwie raz na Torze Poznań i jeszcze tak dobrze auta nie poznałem, a jest w nim nowe zawieszenie, więc duże znaczenie ma regulacja sztywności. Rywale też jednak samochody otrzymali niedawno, więc problemy mamy podobne.

- Kto będzie najgroźniejszym przeciwnikiem?

- Najbardziej uważać muszę na trzech rodaków, Konrada Wróbla, Filipa Tokara i Nikodema Wierzbickiego oraz na doświadczoną Węgierkę Adrienn Vogel, która startowała już w dużo szybszych pucharach oraz w zawodach ciężarówek. W tym roku stawka powinna być silniejsza, bo wróciło dwóch doświadczonych kierowców, a dojdą też młodzi, przykładowo z kartingu. Ponieważ przed rokiem zwyciężyłem, więc teraz za cel muszę sobie stawiać obronę tytułu. W śmiałych marzeniach od początku kariery pomaga mi stawiająca na sport gmina Dobra, a także pośrednio polarnik, zdobywca dwóch biegunów, podróżnik i przedsiębiorca - Marek Kamiński, w którego firmie Invena SA jest mapa myśli: „jak zdobyć swój biegun", która mnie zaintrygowała. Przedstawiono tam 10 kolejnych kroków, począwszy od zdefiniowania celu, przygotowań, realizacji oraz... wyznaczenia kolejnych zadań, bo biegun nie jest miejscem, gdzie się można osiedlić.

- Czy przed pierwszym wyścigiem po półrocznej przerwie odczuwany jest tak zwany głód startowy?

- Ogromnie, bo brakuje mi adrenaliny, a treningi nigdy nie dają tyle emocji i nauki przy okazji, co pucharowy wyścig. Głód startowy odczuwam zresztą nie tylko przed pierwszą rundą, ale także przez cały sezon z wyścigiem finałowym włącznie. Chciałbym aby pucharową jazdę obejrzała moja dziewczyna Gabriela, która do tej pory kibicowała mi jedynie na treningach. Problem jest jednak także w tym, że w ramach programu Erasmus studiuje obecnie w Madrycie.

- Jak wyglądały przygotowania do sezonu?

- Zimą ćwiczyłem na symulatorze w domu oraz sporo biegałem dbając o kondycję fizyczną, choć nie mam z tym problemów, bo jestem wysportowany. W naszym sporcie siła nie jest bardzo ważna, ale liczy się sprawność i wytrzymałość. Przecież przy okazji wyścigu, wraz z czasem przygotowania, spędzamy w aucie blisko godzinę, a podczas upałów temperatura dochodzi do 60-70 stopni Celsjusza. Raz kuzyn zmierzył na termometrze aż 80 stopni, a więc niczym w saunie, w której jednak przebywa się tylko kilkanaście minut...

- Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA