Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Czy to było ustawienie przetargu?

Data publikacji: 22 lipca 2018 r. 20:48
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:16
Czy to było ustawienie przetargu?
 

„§1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, udaremnia lub utrudnia przetarg publiczny albo wchodzi w porozumienie z inną osobą działając na szkodę właściciela mienia albo osoby lub instytucji, na rzecz której przetarg jest dokonywany, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§2. Tej samej karze podlega, kto w związku z publicznym przetargiem rozpowszechnia informacje lub przemilcza istotne okoliczności mające znaczenie dla zawarcia umowy będącej przedmiotem przetargu albo wchodzi w porozumienie z inną osobą, działając na szkodę właściciela mienia albo osoby lub instytucji, na rzecz której przetarg jest dokonywany” – czytamy w artykule 305 Kodeksu karnego. To właśnie z tego drugiego paragrafu prokurator z Ostrowa Wielkopolskiego oskarżył dwóch biznesmenów z Rewala i Gryfic oraz prezydenta Żyrardowa Wojciecha J. o „ustawianie przetargu”. Pisaliśmy o tym w poniedziałek, głośno było o tym w ogólnopolskich mediach i teraz zapanowała cisza.

Przetarg dotyczył czterech działek w Rewalu w trójkącie ulic: Różanej, Klifowej i Piastowskiej. Miejsce dość atrakcyjne, gdyż blisko morza. Były własnością gminy Żyrardów, której prezydent wystawił je na sprzedaż w sierpniu 2016 r. Do nabycia były cztery działki (jako jeden pakiet) o łącznej pow. 5893 mkw. za cenę wywoławczą 3 mln 26 tys. zł. Nie zgłosił się żaden chętny.

Przebili o 465 tys. zł

Kolejny przetarg odbył się w grudniu 2016 roku i wówczas działki sprzedawano w pakiecie po dwie. Za dwie działki o łącznej pow. 3442 mkw. ustalono cenę wywoławczą 1 mln 697 tys. zł. Cena była niższa niż w pierwszym przetargu o 153 tys. zł. Nabyło ją małżeństwo z Nowogardu Mariusz i Magdalena K. (pełne dane są na stronach internetowych UM Żyrardów), którzy prowadzą na Wybrzeżu kilka ośrodków wczasowych. Walczyło o nią dwóch chętnych. Państwo K. przebili cenę o 503 tys. zł.

Mniej atrakcyjną działkę, czyli nr 323/1 (pow. 2251 mkw.) wyceniono na 974 tys. zł. Była do nabycia razem z drugą o pow. 200 mkw., którą wyceniono na 104,5 tys. zł plus 23 procent VAT. Tyle tylko że jest to droga wewnętrzna, przez którą przebiega kolektor kanalizacyjny. Cenę wywoławczą za obie działki wyznaczono na 1 mln 79 tys. zł. Ubiegało się o nią trzech chętnych, w tym wspomniane małżeństwo K. Ostatecznie nieruchomość po wielu przebiciach (minimum 11 tys. zł) sprzedano za 1 mln 544 tys. 657 zł, czyli o 465 tys. zł więcej niż za nią żądano. Działki nabyły wspólnie małżeństwa Andrzej i Anna D. oraz Małgorzata i Marek R.

Czy to była „ustawka”?

Śmiało można stwierdzić, że „walka” o działki była i nie było tu żadnej „ustawki”. Wygrał ten, co dał najwięcej. Przetarg odbył się 29 grudnia 2016 r. i teraz do akcji przystąpiło CBA, które zarzuciło prezydentowi i Markowi R. i Andrzejowi D. ustawienie przetargu.

Na czym miało polegać? – zapytałem rzecznika Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim Macieja Melera. Odpowiedział mi, że zarzuty dotyczą wspomnianego artykułu 305 Kodeksu karnego. Stwierdził, że wycena była prawidłowa, a stosowny komunikat w tej sprawie ukaże się na stronach internetowych prokuratury. W linku „przestępstwa przeciwko mieniu” ostatni komunikat jest z 23 listopada ub. roku. Innego nie ma.

Prokurator zarzuca prezydentowi Żyrardowa przyjęcie 80 tysięcy  zł od panów R. i D. Wszyscy temu zaprzeczają.

Prezydent Wojciech J. wydał oświadczenie, w którym czytamy m.in.: „Z uwagi na toczące się postępowanie nie mogę w chwili obecnej publicznie komentować zgromadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Ostrowie Wielkopolskim materiału dowodowego, który stał się podstawą do przedstawienia mi zarzutów”. Stwierdził tylko, że oskarżenie powstało na podstawie „kuriozalnych donosów” jego wrogów w obliczu zbliżającej się kampanii wyborczej. Biznesmeni z naszego regionu także nie chcą komentować tego zdarzenia.

***

Czy prezydent miasta, jeżeli przyjdzie do niego biznesmen zainteresowany nabyciem jakiegoś terenu, nie może z nim porozmawiać, by wyjaśnić wątpliwości? Ba, powinien nawet zachęcać do zainwestowania! – Mam teren, niech pan inwestuje – tak powinno być. Przecież przetarg w rewalskim przypadku był jawny, były ogłoszenia, była wycena, startowało wielu chętnych, którzy cenę podbijali wielokrotnie (przebitka o 465 tys. zł), walcząc ze sobą. Dlaczego startujący mieliby wręczyć łapówkę? Za co? Przez lata dzierżawili ten teren na parking potrzebny do prowadzonych przez siebie ośrodków. Teraz go nabyli i dowiadują się, że ustawili przetarg i dali 80 tys. zł łapówy. ©℗

Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

do abc
2018-07-23 08:11:41
Tu były wójt Rewala nie ma z tym nic wspólnego
abc
2018-07-22 21:35:20
Widac za dobrze chcial dla miasta ktore wiele lat bylo nr w Polsce -inwestycje itd. ale bledem byly parabanki
Etam.....
2018-07-22 21:10:58
Przecież to była dżentelmeńska umowa jak przy zakupie ziemi.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA