Niedziela, 28 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Zatrute studnie!

Data publikacji: 29 listopada 2015 r. 19:31
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:35
Zatrute studnie!
 
Wyniki badań jeżą włosy na głowie. W próbkach wody z prywatnych studni na terenie Szczecina stwierdzono nadmierne stężenia manganu, żelaza, azotynów, jonu amonowego i bakterii Coli. Pracownicy certyfikowanego laboratorium Zakładu Wodociągów i Kanalizacji zanotowali np. 10-krotne przekroczenia normy zawartości żelaza i aż 40-krotne przekroczenia normy zawartości manganu! Ten ostatni pierwiastek w nadmiernych ilościach występował aż w 70 proc. pobranych próbek. 

Takie dane dyskwalifikują wodę z takich studni jako wodę pitną, bo jest ona po prostu groźna dla ludzkiego zdrowia. Powoli, na raty, osłabia organizm i może wywołać liczne choroby. Ale, jak się okazuje, większość właścicieli studni, z których pobrano próbki do laboratoryjnych badań, ich wynikami się nie przejmuje. Wychodzą z założenia, że „przez tyle lat pili taką wodę, to i teraz mogą”.

ZWiK przeprowadził badania wody pochodzącej w ujęć własnych mieszkańców tylko w kilku dzielnicach w prawobrzeżnej części miasta. Chodzi tu o: Wielgowo, Sławociesze, Śmierdnicę, Jezierzyce i Płonię. I przebadał wodę „wyrywkowo” z części studni. Wyniki są porażające i nie ma w tym określeniu przesady.

Najoględniej mówiąc, picie takiej wody może negatywnie odbić się na zdrowiu osób, które z niej korzystają. Dlaczego zatem nie chcą one wziąć pod uwagę wyników badań? Otóż, przyczyn można się tylko domyślać: utarło się bowiem przekonanie, że korzystanie z własnych ujęć jest bezproblemowe, czyli bezkosztowe. Wielu użytkowników studni zapomina o konieczności regularnego serwisu instalacji uzdatniania wody, okresowej dezynfekcji studni oraz systematycznych badaniach wody. Warto wiedzieć, co się pije, a bez laboratoryjnej analizy wiedzieć tego nie można. Skąd w studniach np. bakterie Coli, z powodu występowania których zamyka się ujęcia wody albo zabrania kąpieli w jeziorach czy nad morzem? Wyjaśnienie ich występowania akurat trudne nie jest. Mogło przecież dojść np. do przeniknięcia do wód głębinowych niepożądanych zanieczyszczeń choćby z nieszczelnego szamba własnego albo sąsiada.©℗

(mos) 

Cały artykuł czytaj w poniedziałkowym Kurierze i w e-wydaniu

Na zdjęciu: Badania próbek wody ze studni przeprowadzono w certyfikowanym laboratorium ZWiK.

Fot. Archiwum ZWiK

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

dzialkowiec
2015-11-30 21:13:59
do Anny,podszczecinskie wsie wodociagowali w taki sposob ze ze swojej studni firma przez 3 tygodnie pompowala wode az osuszyla wszystkie wiejskie studnie,jak malo to jeszce raz to samo,i wszyscy godzili sie na wodociagi niby woda ta sama a cena 15 razy wyzsze od kosztow wlasnych i tak za cene zycia zmusza sie kazdego do placenia,pociecha jest to ze w Singapurze cena wody wynosi 10 centow za litr
@nick
2015-11-30 07:53:46
A może powinno być na odwrót? Rzeczywiście mam własną studnię i czerpię wodę z głębokości 28m. Jest krystalicznie czysta i badania nie wykazały przekroczenia żadnych wskaźników! Jak mi powiedziano, to warstwa tzw. "podziemnej Odry", czystej i mocno odfiltrowanej wody. Sąsiad ma wodę z głębokości ok 9m. Tej bym się nie napiła, ale używa jej tylko do podlewania trawników. Ale możesz pozostać przy swoim...
nick
2015-11-30 06:31:00
Anno, jako użytkowniczka przydomowej studni powinnaś podpisać oświadczenie, żeby Cię ne leczyć z chorób wynikających ze spożywania takiej wody. Wtedy będzie taniej dla wszystkich i sprawiedliwie.
Anna
2015-11-29 20:33:42
ZWiK zapłacił za ten materiał? Wygląda na to, że koniecznie chcą przyłączyć wodę miejską, lepszą czy gorszą, ale z pewnością o wiele droższą!

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA