Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Ciężki pogrom spalonego pasztetu

Data publikacji: 2017-02-01 12:00
Ostatnia aktualizacja: 2017-02-03 10:16

– Co podać? – zapytała sprzedawczyni stojąca przed półką z papierosami.

– Zastanawiam się właśnie, co wybrać. Impotencję czy może raka krtani – powiedziałem. I zdecydowałem się na utratę wzroku.

* * *

Dwa tygodnie temu pisałem już o oklejaniu paczek papierosów realistycznymi fotografiami objawów rozlicznych groźnych chorób (m.in. takich jak powyższe, choć oferta jest w tej mierze duża). Mocno kontrowersyjnym, moim zdaniem, sposobie na walkę z tytoniowym nałogiem.

Mógłbym więc pewnie dać sobie spokój i nie ciągnąć za sobą tego ciężkiego tematu, ale wrażenie obłudy, związanej z antynikotynową kampanią, jest tak dotkliwe, że jakoś nie mogę.

Obok półki z papierosami na stacji benzynowej, gdzie doszło do krótkiego, a zapisanego wyżej dialogu, pyszniła się swym bogactwem półka z butelkami alkoholów wszelakich. Abstrahując już od faktu, że konsekwencja w walce z nałogami powinna wyposażyć owe butelki w fotografie adekwatne do tych na papierosach (np. sugestywnym wizerunkiem wątroby zjadanej przez raka), nie przestaje mnie zdumiewać, że na benzynowych stacjach sprzedaje się alkohol. Ba, bywa on najbardziej eksponowanym towarem ich handlowej oferty.

Zważywszy, że to alkohol jest jedną z głównych przyczyn wypadków na drogach, równie dobrze można by na stacjach sprzedawać broń palną. Że już nie wspomnę o otwarciu w szkołach punktów sprzedaży dopalaczy.

* * *

Celowo napisałem powyżej o „ciężkim temacie”, a nie o trudnym problemie na przykład. Bo dręczy mnie również od dawna dominacja w naszym języku codziennym słowa „ciężki” (o czym skądinąd też już pisałem) i postanowiłem do tej kwestii wrócić.

Jak – nie bez ironii zresztą – pisał kiedyś Bolesław Prus (znakomity również jako dziennikarz): prasę i gazety wszelkie nazywamy periodykami, bo periodycznie – czyli okresowo – wracamy w nich do tych samych wciąż tematów.

A propos więc słowa „ciężki”, które niemal zupełnie wyparło z polszczyzny słowo „trudny” i jego liczne zamienniki (skomplikowany, złożony, niełatwy itp.). Nie dość, że stosuje się je nagminnie, to na dodatek zupełnie bezmyślnie. Nawet w wyrażeniach tak mocno zakorzenionych w języku, jak w powiedzeniu o „twardym orzechu do zgryzienia”. A przecież ta metafora traci sens, gdy używa się jej w formie: „ciężki orzech do zgryzienia”. Jak ciężki, u diabła? Kilogramowy? To i gryźć go nie ma jak, bo nam szczęka (dolna) opadnie.

Ale dobił mnie ostatnio tytuł w jednej z gazet: „Radwańska będzie miała ciężką rywalkę”. To znaczy co, grubaskę jakąś? Kloca o wadze sto kilo? Ciężkiego rywala to mógł mieć Gołota. Radwańska miała rywalkę tylko (aż) trudną.

* * *

Język polski ostatnio być zresztą coraz bardziej trudna do mówić i pisać.

A że przykłady na to znajduję liczne w prasie sportowej, nie zmienia faktu, że to zjawisko nagminne. Przeciwnie, język mediów sportowych oddaje właśnie najlepiej ów stan rzeczy, bo jest językiem odwołującym się do języka codziennego, czerpiącym z niego, i narzucającym mu swoje normy.

Że wspomnę choćby upowszechnienie się słowa „zawalczyć” zamiast „powalczyć”. Kiedyś „zawalczyć” o zwycięstwo obiecywał jakiś piłkarz czy bokser, dziś czytam, że o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Unii Europejskiej „zawalczą” tacy to a tacy politycy.

O tym też już zresztą pisałem (period to period), więc teraz przykład świeższy na pomieszanie (sensu) z poplątaniem (języka).

* * *

Oto coraz częściej trafiam na informację w rodzaju tej, którą znalazłem na Onet.pl w postaci tytułu: „Pogrom Rosjan!”. Aż mi serce zabiło z uciechy. Rzecz dotyczyła akurat mistrzostw świata w piłce ręcznej, ale jakiejkolwiek dyscypliny sportu by dotyczyła, ucieszyłbym się tak samo. Jakoś nie przepadam za rosyjskimi sportowcami (po ostatnich doniesieniach dopingowych zwłaszcza).

Zajrzałem więc na stronę, która o tym pogromie donosi, i ujrzałem informację, że owszem, pogrom był, tyle że to Rosjanie zlali swego przeciwnika, bodaj Arabię Saudyjską.

A przecież wyrażenie „pogrom Rosjan” znaczy, że to ich rozgromiono, a nie oni kogoś. W słowie „pogrom” jest po prostu tak zakodowana informacja. W połączeniu z innym rzeczownikiem, nazywającym tego (to), kto (co) w pogromie brał (brało) udział, określa bowiem jego podrzędność.

Dlatego gdy powiem, że pod Grunwaldem mieliśmy pogrom polskiego rycerstwa, ktoś, kto mnie będzie słuchał, będzie miał prawo postukać się w głowę.

To znaczy dotąd tak było, że by miał. Bo wygląda na to, że dziś już nie.

Pisząc to, wzdycham głęboko, jako że język wymyślono jako formę komunikacji. A zaczyna służyć, jak widać i słychać, tej komunikacji zakłócaniu.

* * *

Duży, alarmujący tytuł w „Przeglądzie Sportowym”: „Klubowi grozi upadek!”. A niżej równie złowieszczy podtytuł: „Spalona ziemia. Taki pasztet zostawił po sobie…” tu nazwisko pewnego działacza.

Spalona ziemia jako pasztet? Na który grozi upadek?

To może nie byłby to upadek zbyt groźny, bo pasztet bywa na ogół miękki.

Jest coś takiego jak twórczość. I jest tak zwana twórczość radosna. W powyższym przypadku mamy do czynienia z tą drugą niewątpliwie.

Tyle że „radosna twórczość” może się przyczynić do równie radosnego odbioru. Dlatego ciężki kamień leży mi na sercu (w tym wypadku właśnie ciężki, nie trudny!), że polszczyzna zmienia się bełkotczyznę.

* * *

Tym razem nie było ani słowa o polityce. Pełną coraz bardziej słów różnych. W tym ciężkich oraz twórczości radosnej.

Nie było, bo po prostu nie nadążam. Z notowaniem. Ograniczę się więc do konstatacji ogólnej. Jak tak dalej pójdzie, język naszej polityki zostawi nam kraj w postaci pasztetu ze spalonej ziemi.

Artur Liskowacki

 

Komentarze

many
2017-02-03 08:52:37
Dokładnie tak. Alkohol na stacji benzynowej to jest hicior. Tego Mrożek by nie wymyślił. Nie dał by rady. Pamiętam jak to się pojawiło, byłem w szoku, rozmawiałem z ludźmi ale oni nic złego w tym nie widzieli. Dla mnie jest to niepojęte i jeśli kiedyś będziemy żyć w normalnym kraju to przyszłe pokolenia będą zachodzić w głowę jak to było możliwe. Coś nieprawdopodobnego. Podobnie rzecz się ma z alkoholowym sponsorem sportowców. To się nie mieści w głowie. Sport i alkohol??? Ale ludzie tego nie widzą. Dla nich wszystko jest ok. Straszne, przerażające czasy...
fdhagj
2017-02-02 09:02:12
Najlepiej podoba mi się kariera słowa : "zadziać się"

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500