Mówi się, że Antoni Macierewicz otrzyma w przyszłości stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
Skąd ten powrót do łask Jarosława Kaczyńskiego?
Może to kolejna próba zamknięcia go na czas wyborów? Tym razem w Izbie, jednej, ale za to Najwyższej.
Czy nagroda za takie zreformowanie polskiej armii, że niedługo jako broń zostaną jej jedynie łopoczące jak sztandar reformy?
A może Kara, za to, że żaden Mustafa (ze Stambułu lub Budy) nie sprzymierzył się jeszcze z nami w marszu na Wiedeń. Przepraszam, Brukselę.
Tego nie wie NIK.
* * *
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pobicia i znieważenia dwunastu kobiet, które 11 listopada zablokowały w Warszawie marsz nacjonalistów.
W uzasadnieniu decyzji czytamy m.in., że wymierzone kobietom kopnięcia i kierowane w ich stronę obelgi („ubecja”, „suki”, „lachociągi”) „oceniane obiektywnie wskazują na to, że nie były one objęte umyślnością”.
Czym była objęta autorka tego wyjaśnienia, pani prokurator Kołodziej? Nie ośmielam się tego oceniać obiektywnie, ale wiele wskazuje na to, że bezmyślnością.
Zważywszy choćby na dalszy ciąg uzasadnień: „Zamiarem atakujących nie było pobicie pokrzywdzonych, lecz okazanie niezadowolenia, że znalazły się one na trasie przemarszu”, a „umiejscowienie obrażeń wskazuje, że przemoc nakierowana była na mniej newralgiczne części ciała”.
Nie wiem, które części ciała pani prokurator są „mniej newralgiczne”, a które bardziej, ale i jednym i drugim nie życzę, by ktoś kiedyś, okazał im swoje niezadowolenie.
* * *
Trwa wyścig wyborczy do samorządów. Inaczej mówiąc: licytacja w typowym stylu „kto da więcej”.
Na przykład metra w Warszawie.
Włączam się i ja do licytacji: dam tylko pół metra, ale za to z zakąską.
* * *
Zarzuty, które przedstawicielom jednej partii stawiają przedstawiciele drugiej (i na odwrót) – związane z korupcją i innymi machlojkami – bywają odpierane z obu stron takim samym tekstem: „To stek bzdur!”.
Ostatnio poseł minister Suski rzucił tym stekiem przy okazji łapówek, w które PiS – jak słychać – zaplątało się w Radomiu.
Popularność steków w naszym kraju rośnie.
No cóż, stek danie krwawe. W wersji medium (lekko wysmażony) możne być jednak mniej krwawe i serwowane jako danie – w twarz.
* * *
Pani Arendt-Wittchen (była) pełnomocnik wojewody dolnośląskiego, wyjaśniła publicznie, dlaczego jeszcze bardziej publicznie spoliczkowała działaczkę KOD; otóż uczyniła to „w uniesieniu i rozpaczy”.
Szkoda, że jej uniesienie nie było większe, mogłaby wówczas ulecieć wyżej i nie sięgnąć już z owej wysokości policzka działaczki.
Ku swojej rozpaczy zapewne.
* * *
Była pełnomocnik stała się za to aktualną idolką części wzmożonej patriotycznie prawicy. No bo w końcu z prawej ręki lała, nie?
Niestety, jeszcze bardziej wzmożona część tej części zainteresowała się brzmieniem nazwiska byłej pełnomocnik. Sugerując, że była pełnomocnik nie jest tak do końca nasza.
Czemu pozostała część dała odpór, sporządzając listę jej patriotycznie aryjskich przodków.
Ten spór na prawicy jest oczywiście głęboko uzasadniony, bo z liścia mogą bić naszego wroga tylko nasi. Inni to sobie mogą bić z jerozolimskiej palmy.
* * *
Skracanie Stefana Żeromskiego na okoliczność Narodowego Czytania „Przedwiośnia” – wśród czytających był jak zwykle prezydent z małżonką – wywołało żywe reakcje i protesty.
Jest też jednak jasna strona medalu.
Na razie do Narodowego Czytania nic nam nie dopisują.
* * *
A przecież są dzieła tak literacko oszczędne, że aż kuszą, by je uzupełnić. Choćby „Konstytucja”. Prezydent już próbował przystosować ją w ten sposób do – swoich i naszych – nowych gustów czytelniczych, proponując w niej różne dopiski.
I choć szczęście mu pod tym względem nie dopisało, długopisy są w gotowości.
* * *
Posłanka Krystyna Pawłowicz (PiS) zawiadomiła sejmową Komisję Etyki, że posłanka Kinga Gajewska (PO) obraziła ojca Rydzyka pisząc o nim w sieci per „Rydzol”.
Posłanka Gajewska napisała tak – jak rozumiem – w uniesieniu i rozpaczy (patrz początek niniejszych „Zapisków”), na wieść, że dyrektor redemptorysta ma pretensje do państwa, iż płaci ono na uczelnie państwowe, a jego żyjącej w nędzy i skromnych datków Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu pomocy finansowej skąpi.
Ale żeby z takiego powodu pisać o ojcu Rydzyku „Rydzol”? Zresztą posłanka Gajewska uniosła się jeszcze bardziej, pisząc: „Jak parszywym trzeba być, żeby po otrzymaniu od bezdomnego maybacha powiedzieć, że mu mało?”.
Wielkie mi rzeczy: maybach! Na jednym maybachu kultura społeczna i medialna daleko nie zajedzie.
* * *
Oburzona Pawłowicz uznała wpis Gajewskiej za „zachowanie niegodne” – i to „nie tylko posła”, ale też „człowieka i kobiety”.
Z czego wynika niezbicie i po raz kolejny, że „człowiek” i „kobieta” to według Pawłowicz zupełnie różne organizmy. Nie mówiąc już o „pośle”.
* * *
Marszałek prof. Ryszard Terlecki zniesmaczył się dyskusją, czy prof. Bronisławowi Geremkowi należy się pamiątkowa tablica, na której nazywa się Geremka „Europejczykiem”.
Przecież wszyscy jesteśmy Europejczykami, ja też jestem – powiedział marszałek. Dodając, że wobec tego wpisywanie owego słowa na tablicę jest zupełnie zbyteczne, bo toby było tak, jakby wpisać na niej komuś słowo: „Człowiek”. „Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi” – dodał.
Niby tak. Ale w ustach byłego hippisa o ksywce „Pies” zabrzmiało to jednak troszkę dyskusyjnie.
* * *
W Onet.pl informacja, że kolejne „dwie nowe drogi” powstaną za sprawą „zastrzyku finansowego z Brukseli”.
A w co weźmiemy ten zastrzyk?
Głupie pytanie. Na pewno w to, czym się do Brukseli wypinamy.
ADL
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".