Z księgi przysłów polskich: Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
* * *
Stryjek jak stryjek, ale ten kijek! Ciekawe, co z niego wyrośnie. I czy więcej będzie kijka (a nawet kija) czy marchewki. Po inauguracyjnym exposé Mateusza Morawieckiego wnioskować by można, że jednak marchewki. Być może nawet marchewki z groszkiem. Żeby się tylko nie okazało, że wymiana na stanowisku premiera nie dość, że nastąpiła ni z gruszki ni z pietruszki, to jeszcze okazała się grą o pietruszkę.
* * *
Po zaprzysiężeniu nowego starego gabinetu ministrów media najszerzej komentowały miny prezydenta Dudy wręczającego nominację na szefa MON Antoniemu Macierewiczowi.
Być może te miny to na razie jedyna broń, którą – dzięki owemu ministrowi – dysponuje nasza armia.
Swoją drogą, ciekawe, kiedy wreszcie owe miny wybuchną – na tym poligonie politycznym, w którego centrum stoi Belweder.
* * *
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ukarała TVN 24 za ubiegłoroczne relacje z Sejmu, dokładniej: za pokazywanie (jako jedyna polska stacja – w tak szerokim zakresie) protestów ulicznych i wydarzeń na sali plenarnej 16-18 grudnia.
1,5 mln zł TVN zapłacić ma za „propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”.
Światowe media w szoku. A i krajowym – wyłączając te publiczne – dreszcz przeszedł po antenach. Jako że ta najwyższa w dziejach KRRiTV kara to już nie groźba, ale i zapowiedź metod, jakimi władza będzie chciała sobie poradzić z mediami niezależnymi.
Jak tak dalej pójdzie, już nie będziemy mogli lamentować, że nasza wolność słowa wyglądać zaczyna tak jak w Rosji Putina, bo to w Moskwie pojawi się niepokój, że ich wolność słowa przymierza się do polskiego kagańca.
* * *
Premier Morawiecki, pytany o tę sprawę, powiedział w Brukseli, że jest za tym, by media były wolne. „Nawet wtedy, gdy są stronnicze albo bardzo stronnicze”.
Zgadzam się z panem premierem! Nawet telewizja publiczna – ba! nawet TVP Info – może robić i mówić, co chce.
* * *
Sprowadzając rzecz do absurdu (czyż jednak nierealnego, zważywszy na okoliczności?), można by jakąś stację telewizyjną skazać np. za relację z jakiegoś terrorystycznego zamachu.
Bo to przecież „propagowanie działań sprzecznych z prawem”. W końcu – co do tego na ogół zgadzają się medioznawcy – pokazywanie takich wydarzeń „na żywo” podkręca i zachęca przyszłych i ewentualnych zamachowców, którzy – jak zresztą telewizja każda – cenią sobie wysoką oglądalność. Można by zatem taką relację telewizyjną z zamachu uznać za „sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”.
* * *
Przepraszam, ale powiem więcej: pod ten sam paragraf powinny pójść telewizyjne relacje z posiedzenia Sejmu w ogóle.
Bo i propagują działania – jakże często ostatnimi czasy – sprzeczne z prawem, i sprzyjają zachowaniom różnym. Niezbyt bezpiecznym. Znam na przykład takiego, który oglądając te relacje, rzuca w telewizor popielniczką.
* * *
Żeby było zabawniej, karę dla TVN 24 wymierzyła KRRiTV jako „delikatne napomnienie”, po uwzględnieniu ekspertyzy dr Hanny Karp – wykładowczyni uczelni ojca Rydzyka w Toruniu – która rzekła: „Karę tę traktowałabym jako symboliczną, która będzie czerwoną ostrzegawczą lampą dla wszystkich stacji i dziennikarzy”.
No, teraz rozumiem. Sprawa jasna. A nawet – w dziwnie znajomy sposób – czerwona (oczywiście, jak to lampa).
Pozostaje do uzgodnienia kwestia, co niby miałaby owa kara symbolizować. Obawiam się, że dla wolnych mediów są to zupełnie inne symbole niż dla dr Karp.
* * *
Ale à propos, bo – cytując starą piosenkę świąteczną radiowej Trójki – „Krok po kroku, krok po kroczku, idą święta…”. A dalej – każdego roku – od lat kilkunastu – słowa są inne. Zawsze jednak jest coś o karpiu. Mnie utkwił w pamięci taki refren: „A karp śmieje się z półmiska / rozkopując galaretę / I ogląda wszystko z bliska /, a co dalsze przez lunetę”. Wygląda na to (z półmiska?), że tym razem z bardzo bliska.
Odpowiadam karpiowi AD 2017 – czerpiąc ponownie z Księgi przysłów polskich – ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.Oczywiście, jeśli się wcześniej sam nie zmieni w galaretę.
* * *
Ministerstwo Zdrowia nie ustaje w staraniach o Polaków.
Po kampanii wesołych spotów „społecznych” w telewizji, zachęcających, byśmy się mnożyli jak króliki – i chyba tak samo jak one nie dbali o rodzinę, bo wiadomo, że tata królik preferuje wolną miłość i dzieci zostawia matce – przyszła pora na zachęcanie nas do tego, byśmy byli zdrowi jak konie.
Jakże to dowcipnie ze strony ministerstwa, które – jak widać – również do Księgi przysłów polskich – no, niech będzie, że powiedzonek tradycyjnych – sięga chętnie. Boje się jednak pomyśleć, że już jest gotowe – i czeka na emisję – inne „ogłoszenie społeczne”: Bądźcie głupi jak barany. Ewentualnie w wersji soft: Bądźcie jak stado owiec.
* * *
Minister środowiska (bez zbędnej już w nazwie ochrony), prof. Szyszko, woli inny cytat: „czyńcie sobie ziemię powolną”. Zdanie to – rzekłbym: dość brutalnie wyrwane z kontekstu Starego Testamentu – stanie się, być może, testamentem ministra Szyszki (patrz: zapowiadana rekonstrukcja rządu, styczeń 2018), który wyczytał zeń po prostu to, że – jak to było w klasycznym skeczu Kabaretu Dudek, zatytułowanym „Sęk” – jest drzewo, jest sęk, się rżnie.
Idąc tym tropem (leśnym) przez wycinkę w Puszczy Białowieskiej, proponuję też dojść do lektur szkolnych. I zmienić tytuł powieści Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Na aktualniejszy. „W pustyni”.
* * *
Polska sztafeta biathlonowa mężczyzn, startując w zawodach międzynarodowych – licząc od roku 2012 – zakończyła rywalizację… jedynie raz. Biało-czerwoni strzelcy na nartach biegają bowiem tak wolno i pudłują tak często, że zawsze są dublowani przez inne sztafety, a w efekcie – wykluczani z wyścigu.
Zważywszy na to, że sytuacja taka trwa od wielu lat, niedługo będzie rzec można, że to sztafeta pokoleń.
Artur Daniel Liskowacki
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".