Przykład polskiej opozycji totalnej – reprezentującej kręgi, które zdecydowanie skorzystały w ciągu ostatnich 27 lat tzw. transformacji, budując swą pozycję społeczną i bogactwo, wydaje się wręcz kliniczny. Po wzorowym organizacyjnie i propagandowo kongresie „Grupy Trzymającej Władzę”, która jest po prostu „na fali”, jej konkurenci zachowali się irracjonalnie, skupiając się na miotaniu gróźb i obelg. Gorzej niż Fredrowska „Małpa w kąpieli”. A mogli przecie ochłonąć i spokojnie przygotować dalekosiężną strategię. Ale do tego potrzebny rozum…
Jednym z największych i najbardziej spopularyzowanych polskich wynalazków ostatnich lat jest wręcz bajeczne urządzenie – zderzak zamieniający energię destrukcji na ruch obrotowy. Zaiste niezwykłe możliwości kryje w sobie ten pomysł Lucjana Łągiewki z Kowar. Tak niezwykłe, że aż groźne dla globalnej gospodarki, np. producentów aut. Dlatego trafił najpierw na zmowę możnych tego świata, a potem został wykradziony i „opatentowany” przez jakiegoś Smitha.*
Otóż podobny mechanizm zalecali w relacjach społecznych mędrcy, których nie nazywano jeszcze psychologami – uczyli kandydatów na władców, jak energię wściekłości, zazdrości, słowem nienawiści, która jest z natury niszcząca, zamienić na strategię sukcesu. A rzecz w tym, by opanowując złe emocje, uruchomić proces myślenia, planowanie nie na najbliższy kwadrans czy dzień, lecz na miesiące i lata, może nawet dekady.
Wszak – w myśl praw ekonomii – pomyślna koniunktura dla przeciwnika nie trwa wiecznie. I fala kiedyś się odwróci. Za 5 albo 30 lat… O tym wiedzą dziś już nie tylko Chińczycy. Ale odsunięci od steru państwa aktywiści skupieni wokół pana Grzegorza, który „nigdy nie wybacza”, są ślepo wierni sojusznikom z zagranicy. I na ich rozkaz rozpaczliwie wiosłują przeciw potężniejącej fali.
Nawet tuż przed spektakularną wizytą prezydenta USA Donalda Trumpa, który z premedytacją postanowił spotkać się najpierw z polskim prezydentem Dudą, a potem tuż przed zebraniem G-20 z resztą, w tym z kanclerz Merkel i Putinem, nasi opozycjoniści trwali w kontestacji. Nie widzą znaków czasu.
Zgaduję, że zgorszył ich u Trumpa brak unijnej kindersztuby, która nakazywałaby zgoła inną kolejność wizyt. Cóż, świat się zmienia. Elekcja Trumpa wywraca do góra nogami relacje Ameryki z Brukselą, czyli z Berlinem. Wyśmiewana staroświecka koncepcja Międzymorza rozkwitła w ideę Trójmorza. Polska z półkolonii unijnych mocarstw staje się w opinii ważnego doradcy prezydenta USA „rosnącą potęgą europejską”. I tu ciśnie mi się na usta biblijne: „na początku było Słowo”. Przepraszam za świętokradztwo. Ale dość podobnie rolę Polski w świecie widział nasz papież – św. Jan Paweł II, jeno jej moc lokował w sferze ducha. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
* Zapewne wiele wyjaśniłaby w tej sprawie publikacja Aneksu do rozwiązania WSI…
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.