Obecny klimat polityczny na linii Polska – Rosja, w obliczu wciąż żarzącej się agresji na Ukrainę, po decyzji warszawskiego szczytu NATO o wzmocnieniu wschodniej flanki sojuszu, co naturalne, nie sprzyja przyjaznym gestom z obu stron. Tymczasem mamy w Polsce Światowe Dni Młodzieży, niosące ideę miłosierdzia, pokoju, przyjaźni ponad podziałami. Żyjemy na przecięciu fal.
71 lat temu wybuchło (niestety!) tragiczne w skutkach Powstanie Warszawskie, które pochłonęło 200 tys. ofiar – w ogromnej większości cywilnych mieszkańców stolicy – i spowodowało niemal całkowitą ruinę miasta (autor „Szaleństwa 44” Z. Zychowicz ma w ocenie tej narodowej masakry całkowitą rację).
Armia Czerwona – zgodnie z rozkazem Stalina i cichym przyzwoleniem Zachodu – „wyzwoliła” już wymarłą stolicę Polski.
Tragizm polskich dziejów dostrzegało wielu samodzielnie myślących Rosjan, także twórców kultury, ale w dobie komunizmu nieprawomyślny głos mógł wiele kosztować. Pierwszym, który odważył się dać temu wyraz, był Włodzimierz Wysocki – kultowy aktor, poeta i pieśniarz, bard młodego pokolenia lat 60. i 70. Oto fragment jego wiersza o Powstaniu Warszawskim:
„Czemu stały armie sześćdziesiąt trzy dni,
patrząc, jak Powstanie nurza się we krwi?
Ponoć był to akt, taka nasza gra,
żeby wiedział Zachód, kto tu rację ma”
(fragmenty „Dzienników”, tłum. B. Jagiełło).
Wysocki – słynny ze wspaniałej poezji śpiewanej oraz sugestywnych kreacji aktorskich – miał setki tysięcy fanów w Polsce, był rzeczywistym ambasadorem kultury rosyjskiej w świecie. Jedna z jego wielbicielek – pani Marlena Zimna z Koszalina po nagłej śmierci barda w 1980 roku założyła we własnym mieszkaniu (przy ul. Andersa 11) muzeum pamiątek po legendarnym Wołodii.
W ten sposób w Koszalinie powstało jedyne w Polsce, a pewnie też w Europie Wschodniej, muzeum Włodzimierza Wysockiego, prywatne, bardzo ludzkie, owoc wieloletnich badań i poszukiwań jego inicjatorki. Kilka lat temu stało się miejscem fascynujących spotkań miłośników twórczości legendarnego pieśniarza – festiwali filmów o Wysockim.
Niestety, tej wiosny pani Marlena przedwcześnie zmarła i jej prywatne muzeum jest zamknięte. Budujące z wielkim trudem własną tożsamość miasto (znane niegdyś w kraju przede wszystkim z położenia w pobliżu morskiego kąpieliska – Mielna), łaknie takich kultowych miejsc. Oby włodarzom bratniego grodu udało się jak najprędzej znaleźć osobą, która podejmie się kontynuacji dzieła propagatorki wielkiej legendy kultury słowiańskiej XX wieku. Rosyjskiego artysty, który pokochał Polskę i miał odwagę w 1973 roku napisać o powstańcach Warszawy:
„Wzywali pomocy, błagali o broń,
a nasi sztabowcy zatrzymali front”.
* Skutki fatalnego zrywu – hekatomba młodej polskiej inteligencji, którą powojenna władza komunistyczna zastąpiła własną importowaną elitą – trwają do dziś. To widać podczas wyborów. Niezależnie od nastrojów całej polskiej prowincji – stolica wspiera zagranicę.
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.