W drugim expose premiera Morawieckiego, obok niezmiennej części programowej, silniej niż dotąd wybrzmiewa wola obrony polskiej rodziny oraz dzieci w szkole przed próbami wprowadzenia programów edukacyjnych uderzających w tradycyjne wartości. Zarazem jednak wyraźnie słychać w nim nutę pojednawczą, nadzieję na „ucywilizowanie” opozycji, zaproszenie do normalnej, wyzbytej z inwektyw, debaty o polskich sprawach. Pojęcie normalności było kluczowe w tej zgrabnej „mowie tronowej”.
Łagodny ton to pewna nowość w retoryce rządzących. Uzasadniona sytuacją, którą dyktuje władzy przede wszystkim wynik wyborczy – niespodziewana przewaga sił „antypisu” w Senacie, co może skutkować zwłoką w uchwalaniu reform przed wyborami solennie obiecanych przez rządzących w pierwszych stu dniach nowej kadencji.
Na rekordowe poparcie tzw. Zjednoczonej Prawicy – 8 milionów głosów – złożyli się bowiem też posłowie z grupy „Porozumienie” J. Gowina, programowo niewyraźnej i chwiejnej, która jednak w sprawach gospodarczych twardo broni interesów biznesu, niekoniecznie drobnego i średniego…
Tymczasem rząd zamierzał hojny program obietnic skierowanych do najszerszej grupy wyborców sfinansować poprzez zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS, czyli objąć nimi również najzamożniejszych obywateli. I tu władza napotyka sprzeciw nie tylko związku pracodawców (co naturalne), ale także wszystkich central związków zawodowych… No i oczywiście wspierającej rząd grupy Gowina…
Jako rzekł jeden z najznakomitszych mężów stanu, zbawca Francji, niedoceniony (wręcz znienawidzony) przez rodaków kardynał Richelieu: Broń mnie, Boże, od przyjaciół, z wrogami sam sobie poradzę.
Brak poparcia owych „przyjaciół”, czyli ludzi Gowina, PiS próbował zastąpić głosami Lewicy, którzy wszak interes najuboższych mają na sztandarach. Ci jednak, zachowują się jak dziewczę przezorne. A co mi za to dasz, kawalerze?
Na takie dictum premier projekt wycofał, odbierając zarazem nimb zrównoważenia budżetowi na przyszły rok, którego wyjątkowość tak pięknie zachwalał miesiąc temu… Po prostu, aby obietnice spełnić, budżet trzeba znowelizować. Ot i cały piknik na nic …
Do ostrożnej retoryki skłania też globalny trend gospodarczy. Jako część zachodniego świata nasz kraj jest skazany na uparcie nadciągający kryzys nazywany dyplomatycznie „spowolnieniem”, dotykający już największe kraje Europy, więc rząd nie może udawać, że zagrożenia nie widzi. Ławy opozycji zrazu wydawały się jakby nieco cichsze, jako że bardziej ideowo zróżnicowane. Była to jednak cisza przed burzą, rychło bowiem z przemówień liderów konkurentów buchnął ten sam zawzięty, głuchy na argumenty, ton. Po czterech latach parlamentarno-ulicznych ekscesów trudno mieć nadzieję, że w obliczu kryzysu spór o kształt Rzeczypospolitej – wszak naturalny na forum parlamentu – nabierze cywilizowanych form. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.