Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Państwo biedne i rozrzutne

Data publikacji: 2016-02-02 18:42
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-19 23:50

Jak wynika ze statystyk ostatnich lat, w naszej służbie zdrowia coraz bardziej brakuje lekarzy, podczas gdy niemal 40 proc. absolwentów studiów medycznych w Polsce jedzie pracować za granicę. 

Tymczasem wykształcenie lekarza (na bezpłatnych studiach) kosztuje państwo polskie średnio pół miliona złotych. W czasach PRL lekarz musiał ten wkład odpracować, dziś - nie znajdując dobrej posady, absolwent pakuje walizki i wio na saksy... 

Jarosław Gowin, nowy minister szkolnictwa wyższego postanowił tę złą praktykę zmienić w interesie skarbu państwa i polskich pacjentów. Zaproponował, by absolwentów medycyny zobowiązać do odpracowania w kraju choćby części kosztów zdobytego dyplomu. Gdyby mimo to wybrali pracę za granicą - niechaj forsę zwracają! 

Natychmiast podniosły się krzyki, że o dobrą pracę w Polsce trudno, że w naszym lecznictwie panuje nepotyzm, znajomości, układy. Wszystko to święta prawda, zawsze panowały, więc są i dziś, ale bezrobotnych lekarzy nikt nigdy nie widział...

Pomysł Gowina skontrował też nowy minister zdrowia Michał Radziwiłł, który jako lekarz uznał ten pomysł za... represję. Potwierdził tym samym, że służba zdrowia jest dziedziną społecznie zbyt ważną, by powierzać jej kierownictwo lekarzom. Wszak w ich zawodowym interesie są jak najdroższe usługi medyczne, a więc jak najwyższe nakłady na leczenie. 

Wypada dodać, że w niedalekich Niemczech, jednym z najbardziej hojnych państw socjalnych świata, studia państwowe (wszystkie kierunki) nie są wcale bezpłatne. Natomiast każdy student może otrzymać stypendium - pożyczkę , którą ma odpracować we własnym kraju. 

System płac najskuteczniej motywujący lekarzy do dbałości o zdrowie pacjenta wynaleziono w starożytnych Chinach. Przypominał to często jeden z pionierów akupunktury w Polsce dr K. Zieliński. Mandaryn wynajmował medyka i płacił mu sowitą pensję, dopóki był zdrów jak rydz. Gdy tylko poczuł się źle, zachorował, przestawał lekarzowi płacić. Taka dietka trwała, póki pacjent nie wyzdrowiał. 

Mandaryn był bardziej ludzki niż polski polityk, który 8 lat temu proponował wziąć zbuntowanych lekarzy „w kamasze". Wtedy jednak było liczne wojsko z powszechnego poboru, dziś mocno przetrzebione. Natomiast sam autor pomysłu utylitarnie zliberalizował poglądy.

Być może rozwój wydarzeń w Europie, aura wokół imigracji w ogóle zniechęci medyków do ucieczki z Polski. W każdym razie Jarosław Gowin poruszył właściwą strunę. Żadnego państwa, a już zwłaszcza tak ubogiego jak Polska, nie stać na rozrzutność.

Komentarze

Andrzej
2016-02-02 23:31:25
Popieram.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500