Piękna ballada „Mury" modna w kręgach studenckich w latach „Solidarności" na przekór tęsknej, melancholijnej melodii wzywała do czynu: „wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany, połam bat...". Takim batem na nieposłuszny naród może być specjalny akt prawny.
Zbliża się właśnie druga rocznica uchwalenia przez Sejm - na wniosek prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska (z polecenia Komisji Europejskiej) - niezwykle groźnej dla kraju ustawy 1066* o udziale zagranicznych sił zbrojnych w działaniach na terenie Polski. Umożliwia ona, w razie klęski żywiołowej lub niepokojów społecznych, legalne sięgnięcie po „bratnią pomoc" - wezwanie przez rząd lub ministra spraw wewnętrznych obcych oddziałów zbrojnych: policji,lub wojska. Ustawa pozwala owym zbrojnym po zęby obcokrajowcom panoszyć się po Polsce „najwyżej" 90 dni.
Tak kontrowersyjnego aktu prawnego legalizującego obcą ingerencję zbrojną nie miała nawet absolutnie uzależniona od Moskwy PRL. Najwyraźniej niedawny rząd III RP nie miał zaufania do lojalności własnych formacji w przypadku społecznego buntu.
Potwierdza to dziś histeryczne wzywanie przez tychże samych ludzi (na szczęście werdyktem wyborczym zepchniętych do roli opozycji) obcej pomocy do powstrzymania polskich reform.
Dopóki rząd obecny trwa, groźna ustawa jest zamrożona, zabezpieczona jak rottweiler w kagańcu. A gdyby rachuby uparcie demonstrujących na ulicach miast „obrońców demokracji"- udających romantycznych półgłówków - okazały się realne...
19 stycznia Sąd Najwyższy orzec ma oficjalnie, czy wybory parlamentarne są ważne, czy nie. Niby formalność... Jedynym zarzutem, jakie przeciwnicy wysunęli wobec zwycięskiej formacji PiS - Zjednoczona Prawica, jest fakt zarejestrowania tejże jako partii, a nie koalicji. Dla ugrupowań o niskim poparciu, jak dziś SLD, Ruch czy Korwin, wysokość progu wyborczego (5 proc. dla partii, 8 proc. dla koalicji) jest wskaźnikiem decydującym o wejściu do parlamentu, natomiast dla cieszących się większym poparciem nie ma to żadnego znaczenia. Orzeczenie wydaje się oczywiste. A jednak, znając wyroki naszych sądów, trudno spać spokojnie.
W 1981 roku bata narzuconego gwałtem w 1944 roku nie udało się złamać - pamiętnego 13 grudnia w rękach krajowych funkcjonariuszy obcego mocarstwa zadziałał niezawodnie. Dlatego dziś, póki ustawę o „bratniej pomocy" można wyrzucić na śmietnik, czyli uchylić, należy to zrobić jak najprędzej. Tym bardziej że podobne ustawy przyjęła tylko połowa unijnych państw. Połammy więc bat, zanim obca ręka poń sięgnie!
*M.M. Kolonko sugeruje, że numer ustawy 1066 rodzi niebezpieczne skojarzenie, nawiązuje bowiem do daty najazdu Normanów na Anglię, ostatniej w dziejach udanej inwazji na ten kraj.
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.