Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Skutek umów sprzed lat

Data publikacji: 2018-10-08 11:25
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-19 23:50

Jesienią zbiera się plony i ogaca chałupy na zimę. No i snuje plany na rok następny. Z mistrzowskich przemówień premiera wyłania się obraz inwestycyjnego rozkwitu i postępu. Nie ma natomiast mowy o zagrożeniach, które czyhają zawsze. Zadaniem gospodarza jest w porę je rozpoznać. Rozwój wedle klasycznej ekonomii zwykle wiąże się z podwyżkami cen, czyli inflacją. Wedle oficjalnych zapewnień ta akurat na razie jest w normie.

Tymczasem z różnych miast kraju docierają niepokojące sygnały o szykujących się drastycznych podwyżkach cen za prąd. Oferty cenowe dystrybutorów energii – kierowane do lokalnych instytucji i firm komunalnych – nie wróżą nic dobrego. Łódzka Kolej Aglomeracyjna stanęła wobec wzrostu kosztów energii o 70 procent! Podobne ceny firma energetyczna zaoferowała Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej. Kierownictwo warszawskiego metra otrzymało również nową, znacznie wyższą od dotychczasowej cenę za dostawy prądu, nie podało jednak skali tego wzrostu.

To na razie przedbiegi harcowników pragnących to i owo ugrać na rynku samorządowym i nie jest to fake news. Ceny energii, jak uczy nas praktyka, determinują poziom produkcji, zatem i życia ludzi.

Tu warto przypomnieć, że wzrost kosztu wytwarzania prądu to przede wszystkim skutek unijnej umowy klimatycznej, podpisanej przez Polskę w 2015 roku, a przedtem w 2008 narzucającej surowe wymogi w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla. Jest tak zmyślnie skonstruowana, że uderza w kraje wschodniej Europy, które po upadku w dobie transformacji usiłują właśnie odbudować swój przemysł, by dogonić Zachód. I muszą za emisję CO2 płacić wysokie kary.

Swoistą perfidią jest, że za najniebezpieczniejszy „gaz cieplarniany” wywołujący globalne ocieplenie uznany został poczciwy, karmiący rośliny i rozweselający ludzi dwutlenek węgla, a który najtrudniej wychwycić ze spalin. I na tym łapią nas sprytni konkurenci zachodni.

Jeszcze do niedawna polscy klimatolodzy stanowczo kwestionowali teorię o szczególnej roli dwutlenku węgla w procesie zmian klimatycznych. Ich następcy są bardziej elastyczni, już nie mają oporów przed akceptacją oczywistego mitu, skoro stoją za nim możni tego świata. Nauką rządzi niestety destrukcyjna ideologia „new world order”.

Otóż pierwszym z prezydentów USA, otwartym na rzeczową argumentację, okazał się Donald Trump. Po wysłuchaniu jednego z niezależnych badaczy (Polaka)) postanowił wycofać Stany Zjednoczone ze światowej Konwencji Klimatycznej. To oczywisty absurd, że sowite kary za „bąbelki” płaci maleńka Europa, a światowi giganci z Chinami na czele kopcą na całego… ©℗

Janusz ŁAWRYNOWICZ

Komentarze

Niemcy dotuja ceny energi dla przemysłu
2018-10-10 20:59:58
Co do tego dlaczego nie uczestniczymy w projekcie Nord Stream - to chyba jasne i zostało powiedziane już dawno - bo czujemy się solidarni z Ukrainą - Gdyby Polska zgodziła się na udział w Nord Stream to cała inwestycja byłaby znacznie tańsza (gazociąg na lądzie jest dużo tańszy niż w morzu). Polacy zamiast pragmatyzmu wybrali romantyzm a może jednak okazali się bardziej pragmatyczni bo zainwestowali w to by Ukraina zachowała resztki niezależności energetycznej. Bezpieczeństwo narodowe Polski wymaga by Ukraina trwała między nami i Rosją. My zaś musimy wejść w energetykę jądrową (nie jestem wielkim entuzjasta ale skoro nie ma innego wyjścia...) no i w geotermię choćby do celów grzewczych. CO2 nie jest gazem rozweselającym - gaz rozweselający to podtlenek azotu N2O. Co do CO2 i zatrzymywania zmian klimatycznych - możliwość powstrzymania zmian klimatu przez redukcje emisji CO2 to wielkie kłamstwo. CO2 odpowiada za ok 13% efektu cieplarnianego i nawet radykalne z dnia na dzień zlikwidowanie emisji z paliw kopalnych nie jest w stanie wpłynąć na powstrzymanie zmian klimatu. Nie rozumiem ludzi którzy w to wierzą - nauka nie potrafi prognozować pogody (jaka jest dokładność prognoz 14 dniowych ? że o dłuższym czasie nie wspomnę) a co dopiero zmieniać klimat... Warto pamiętać że Niemcy są jednym z największych emitentów CO2 (4 miejsce na świecie), przeciętny Niemiec emituje 150% więcej CO2 niż Polak. W całej redukcji CO2 chodzi o zmiany przemysłowe które umożliwią państwom posiadającym zasoby materialne na zmonopolizowanie rynku nowych technologi - prowadzenie prac badawczych wymaga miliardów Euro i trzeba sztucznie stworzyć rynek by te miliardy Euro uległy pomnożeniu. Warto tez pamiętać że klimat nie jest statyczny ale dynamiczny i podlega nieustannym zmianom. A w ogóle to polecam zapoznanie się z terminem entropia (termodynamika) - tzw eko może być większym kosztem dla środowiska niż nie-eko. Jedyne co ma sens to oszczędzanie zasobów i energii - a wiec minimalizujmy konsumpcje tylko co wtedy z wzrostem parametrów ekonomicznych które wręcz wymuszają rozbuchany konsumpcjonizm.
trohan
2018-10-09 12:07:03
Dynia-bimbajło ty się zajmij czymś pożytecznym hultaju, bo tylko tracisz czas na durne swoje komentarze.
Dynia
2018-10-09 10:44:21
Ta perfidna Unia sprytnie wykorzystała sprawę klimatu by nie pozwolić rozwinąć się polskiemu przemysłowi. Może OBWE lub ONZ powinno się tym zająć.
Jarun
2018-10-08 21:34:14
Wierzgamy przeciwko Rosji i dostawy gazu, podczas gdy Niemcy dogadują się i płaca mniej niż Polska za dostawę gazu ziemnego? Biznes nie zna granic.
PiSzcząca bida
2018-10-08 18:38:59
Ile tego gazu rozweselającego Pan Redaktor się nawąchał, że napisał, iż przemówienia premiera są mistrzowskie? Nasz premier przypomina węgierskiego ex-premiera Ferenca Gyurcsányego nie tylko pod względem postury i fizjonomii, ale także z powodu oszczędnego gospodarowania prawdą.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500