Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Szansa na powrót „europejskiego raju”

Data publikacji: 2016-07-04 09:51
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-19 23:50

Z polskiego punktu widzenia Brytyjczycy popełnili błąd… No właśnie, prawdziwie niepodległy kraj daje suwerenowi prawo do ważkich decyzji, także błędnych. W najbardziej demokratycznej procedurze referendum decyduje głos ludu, który znacznie bardziej ulega emocjom, niż racjonalnie kalkulujący rząd. Bywa jednak też, że to naród w swej spontaniczności patrzy dalej i głębiej. O Brexicie przesądził vox populi.

Europa kontynentalna natomiast stanęła przed szansą zmiany. Czy brnąć do przodu, czyli dać się Niemcom i Francji usidlić w superpaństwie europejskim, czy wyjść z opresji, cofając się o dwa kroki, czyli do wcześniejszego etapu integracji, na którym współpracy gospodarczej towarzyszyła suwerenność państw członkowskich.

Warto przypomnieć, że Brytyjczycy przeszło 30 lat temu wstąpili nie do Unii Europejskiej, lecz do Europejskiego Wspólnego Rynku. U nas również zapomniano, że Polacy epoki PRL marzyli o przystąpieniu do tegoż EWG, a nie o przesunięciu centrum politycznych decyzji z Moskwy do Brukseli! Oczywiście dyktat tej drugiej ma zupełnie inny charakter, ale – jak pokazuje 12-lecie udziału Polski w UE – pluszowa, wręcz aksamitna presja eurodyktatorów okazuje się również skuteczna.

Nie trawię nadętego stylu byłego posła Rokity, ale raz jeden przyznałem mu rację, kiedy na wieść o projektowanej przez eurokratów zmianie przyjaznego Polsce traktatu nicejskiego zawołał z teatralnym patosem „A więc Nicea albo śmierć”.

Niestety, tego heroizmu polskich przywódców zabrakło, gdy dwa lata później nasz prezydent i rząd skapitulowali przed wymuszonym przez Niemcy traktatem lizbońskim, który skazał mniejsze państwa Unii na dyktat niemiecko-francuski.

Dziś polski rząd, pomny błędu przeszłości, w odpowiedzi na prowokacyjną niemiecką ofertę „superpaństwa” zamierza zgłosić własny projekt nowego traktatu.

Logika wskazuje, że powinniśmy zagubionym na ideologicznym pustkowiu narodom wskazać najprostsze z możliwych rozwiązań – powrót do klasycznego modelu wspólnego rynku i gaullistowskiej koncepcji Europy Ojczyzn. To co w latach 60. i 70. nazywano wszak europejskim rajem.

Mała jest szansa, że wielcy nastawią ku nam ucha, zwłaszcza Niemcy nie chcą ustąpić ani kroku ze swej dominującej pozycji. Większa, że wesprą nas pragmatyczni sąsiedzi z południa. Zapewne Berlin i Paryż już kombinują, jak złamać solidarność Wyszehradu. Miejmy nadzieję, że niedawno zawarty sojusz krajów Międzymorza przetrwa…

Komentarze

Koko koko Eurospoko
2016-08-03 22:37:57
Pamiętajmy, że ani Francja ani Niemcy to już nie jest Francja i Niemcy. Mozułmańskie błoto ich zalało i tylko patrzeć jak się poduszą. Wtedy żadna MitelEuropa ich nie uratuje bo powstanie Kalifat Brandenburski, który z braku ropy na terenie Niemiec i braku talentów kolorowych Niemców do pracy w przemyśle zamieni się w prymitywny kraj biednych ale za to agresywnych koczowników. Rozumujemy tak jakby to były Niemcy Bismarka czy cesarza Wilhelma, a to jest kraj zdewastowany etycznie, etnicznie i ekologicznie. Ekonomia jeszcze się trzyma dobrze ale to kwestia biologicznego czasu... A Serbowie i reszta Jugoli im nie zapomni sprowokowania katastrofalnej wojny w Jugosławii.. My też mamy o czym pamiętać.
Internauta
2016-07-07 11:22:22
Niech żyje wolność słowa :-)Towarzystwo asekuracji i wzajemnej adoracji jakim stał się Kurier ostro cenzuruje wypowiedzi. O to wam chodziło? O poprawność i jedyny słuszny głos -koniecznie pochlebny?!
Jarun
2016-07-05 15:00:08
Ja uważam Międzymorze za mrzonkę. Kto miałby przewodzić i kto by wszedł w te międzymorze? Taki sojusz byłby przeciwko Niemcom i Rosji. Bardziej realne byłaby unia państw słowiańskich. Co do sojuszu z Chinami, byłby to sojusz śledzia z rekinem. Wciągnęliby nas kitajce lewą dziurką od nosa i nie poczuli. Idzie żaba obok konia i mówi: ale tupiemy. Zrozum, że Polska to popelina, mało znaczące państewko z którym nikt się nie liczy i nie będzie liczył. Włosi są "więksi" od nas (gospodarczo i militarnie) i nikt z potęg nie słucha głosu z Rzymu. Nawet Berlin, Paryż czy Londyn nie liczą się z makaroniarzami.
TZ.
2016-07-05 12:06:17
Jarun - bardzo dobry i kompetentny komentarz. Ale z Międzymorzem to nie tak hop siup. Przeciwne tej koncepcji są zarówno Niemcy, jak i Rosja, a w tej części Europy to one rozdają karty. Niemcy od stu lat realizują projekt Mitteleuropy, której obszar częściowo pokrywa się z Międzymorzem, i są w tej kwestii bardzo skuteczne. Obecny status Polski jest właśnie ich sukcesem (podobnie jak rozbicie Jugosławii). Rosja ma dążenia imperialne, więc żadna międzynarodowa struktura na zachód od jej granic nie będzie przez nią akceptowana. Ale to nie znaczy, że Międzymorze jest nierealne. Jego powstanie wymagałoby dwóch kierunków działania: pierwszym jest wzmacnianie solidarności państw Europy Środkowo-Wschodniej, drugim - silne wsparcie zewnętrzne np. ze strony Stanów Zjednoczonych, a w przyszłości - dziś brzmi to jak fantazja - Chin. I jedno, i drugie jest chwiejne i niepewne, tak że to jest praca na długie lata. Polska polityka zagraniczna powinna uwzględniać Międzymorze jako dalekosiężny cel, ale nie przywiązywać się doń za bardzo, a za główny uważać dziś odzyskiwanie suwerenności w ramach Unii Europejskiej i budowanie silnej pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej. Tak naprawdę to problemem, przed którym wkrótce stanie (już stoi) Polska, jest sojusz niemiecko-rosyjski. Czym on może być dla nas - wiemy z historii.
Jarun
2016-07-05 10:19:14
Oprócz krytykanctwa nie napisaliście nic nowego, odkrywczego. Pomijam jonatana co to wyśmiewał się z twórczości Michelangelo Buonarroti...dyskusja z pampersem mija się z celem. Quistorp prezentuje tu łamańce pół-logiczne i dowodzenie na podstawie przykładów. Przykłady niczego nie dowodzą...doczytaj, przemyśl. Wymądrzacie się gile, a sami nic mądrego nie piszecie. Spawa międzymorza to rzeczywiście utopia, bo niby dlaczego państwa miałby się zrzeszyć pod przewodnictwem Polski? Takie tam hasło prezesa dla zajęcia oponentów.
Quistorp
2016-07-04 21:19:19
Do W.Cz,Pana Redaktora,. i przedmówców. Jeszcze nie tak dawno ok 100 lat temu. futuryści , przewidywali przyszłość Paryża. Z ich kalkulacji wynikało,ze za sto lat , Paryż będzie zasrany końskim gównami/ Z powyższego prowokacyjnego tekstu W.Cz. Pana redaktora ja oceniam sytuację bardzo prosto. To jest budowanie wieży z klocków LEGO. Na początku ,kiedy klocki były nowe, wieżę można było budować na sto klocków w górę . To było przewidywalne. Jednak po 50 latach zabawy tymi klockami, klocki się wyślizgały. I można zbudować wieżę na wysokość ok 20 klocków. To wszystko. Recepta , na budowę nowej wieży? Zmienić klocki.
jonatan
2016-07-04 20:14:41
Brawo, to bardzo trafne podsumowanie tego o czym pan Ławrynowicz bredzi od lat. Wierzyć się nie chce, że ten starszy pan, dziennikarz Kuriera, który powinien pamiętać tzw. socjalistyczną Polskę, pisze takie brednie. Zero rozsądnej refleksji z przeszłości.
Bydlak solo
2016-07-04 15:38:23
Sojusz krajów Międzymorza z dominującą rolą Polski (czyli pana Prezesa Polski Jarosława Kaczyńskiego) jest przyszłością dla tej części Europy, która chce być suwerenna i wolna od bandyckiego dyktatu Unii. Do mocarstwa jakim byśmy byli po umocnieniu się Międzymorza (kwestia kilku lat) na pewno chciałyby się przyłączyć inne kraje, np. Wielka Brytania, Gruzja, Kazachstan, ale odbyłoby się to na naszych warunkach. Inną możliwością, lepszą, jest powrót do starego, sprawdzonego podziału Europy na zachodnią i naszą, wschodnią, z przyjęciem przez Polskę, część Niemiec, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię przywódczej roli Rosji, z którą można odtworzyć przyjacielskie więzi i obronny układ wojskowy. Mam pewność, że przyniesie to korzyść nam i innym braterskim narodom. Nie ma potrzeby urządzać w tej sprawie referendum, bo wiadomo, że zdecydowana większość narodu poparłaby pana Prezesa Polski Jarosława Kaczyńskiego, gdyby taką decyzję ogłosił. I nie powinien się obawiać Berlina, czy Paryża, bo teraz jest na to najlepszy moment. * Jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę podobnych bredni wymyślać na pęczki. Ku zadowoleniu pana Ławrynowicza i podobnych kieszonkowych politykierów.
Jarun
2016-07-04 13:11:19
Nie byłbym pewien sojuszu francusko-niemieckiego - wychodząc z prostej zasady, że: każdy ciągnie do siebie. Skłonny bardziej jestem do podziału na strefy wpływu. Francji przypada strefa wpływu w : Belgii, Holandii, Hiszpanii, Portugalii. Niemiecka strefa wpływu to Europa Środkowa tzw. Mitteleuropa: Litwa, Łotwa, Estonia, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Chorwacja i jakby udało się to jeszcze Rumunia, Bułgaria, Mołdawia, Ukraina. Widać to wyraźnie na przykładzie Ukrainy gdzie zakulisowo starły się interesy USA i Niemców. Rosja na takie hasanie nie przyzwoliła i pokazała, że nie wypadła z gry. Oczywiście mogłaby bez trudu zająć całą Ukrainę, widząc, że 100 tys. Niezwyciężona Ukraińska Armia dostała lanie od 7 tys. separatystów poprzednio nazywanych terrorystami. Wysłali więc ok.3-5 tys. "zielonych ludzików, którzy pogonili Niezwyciężoną Ukraińską Armię, no i bez wystrzału zajęli Krym a bohaterska Ukraińska Armia przeszła na stronę Rosji w sile 18 pułków, a 2 pułki spakowali manatki i wyjechali do Kijowa. Czym się kończy zatarg z Rosją przekonała się Turcja. Po zestrzeleniu Rosyjskiego samolotu przez Turków i buńczucznych wypowiedziach prezydenta Erdogana w tureckiej kasie zabrakło 9 mld. $ z handlu i turystyki. Kilka dni temu Turecki rząd przeprosił Rosję i zaczął zabiegać o dobrosąsiedzkie stosunki. Brexit dla Rosji jest bez większego znaczenia, gdyż wychodząc z Unii W. Bryt zacieśni kontakty z USA. Nasi politycy od słownych fajerwerków trąbili, że na Kremlu otwierają szampana. Samodzielna W.Brytania bez brukselskiej (niemieckiej) dyktatury w sojuszu z USA jest groźniejsza dla Rosji. Oczywiście ten dyktat Brukseli w stosunku do Londynu był mocno ograniczony; nie to, co do Warszawy. Berlin krótko trzyma wodze i na żadne Polxit nie pozwoli. Dyscyplinuje rząd Polski czemu dał wyraz prezes Kaczyński, że Polska nawet nie myśli robić referendum i wychodzić z Unii.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500