Pewnie już wszyscy wiedzą, że tekst „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego, wybranego przez Kancelarię Prezydenta do tegorocznego Narodowego Czytania, został przez pana Andrzeja Dobosza, krytyka literackiego, okrojony ze słów, które się panu poprawiaczowi nie spodobały. Pod cenzorskim długopisem zginęły serie przymiotników, bo według „adaptatora” tekstu Żeromskiego dwa przymiotniki, np. zdrowy i zażywny Czaruś to za dużo dla współczesnego czytelnika, zostawił więc tylko jeden: zdrowy Czaruś.
Jednak na pierwszy ogień poszedł spójnik tudzież, wykreślony z całego tekstu „Przedwiośnia”. Dlaczego? Nie mam pojęcia! Wszak ów wyraz jest wciąż żywotny w starannej polszczyźnie pisanej, posługują się nim autorzy różnych tekstów, zwłaszcza naukowych i literackich. Czym więc się naraził cenzorowi?
Spójnik tudzież jest notowany w słownikach współczesnej polszczyzny z kwalifikatorem książkowy, co go oczywiście nie dyskwalifikuje, wszak używamy wielu wyrazów książkowych, by przytoczyć tylko kilka na literę „t”: tuleja, tułać się, tułacz, tumult, tupet, turkot, turkotać, tusza, tuz, tuzinkowy, tuż, twarzowy, twierdzący, tworzywo, twór itp., itd. Więc pewnie nie z powodu swojej przynależności do starannego słownictwa „wyleciał” z tekstu „Przedwiośnia”.
Spójnika tudzież używamy do łączenia zdań lub innych wyrażeń, które odnoszą się do tych samych przedmiotów, osób lub faktów. Tudzież znaczy to samo, co spójniki: i, oraz, a także, jak również. W języku mówionym używamy tylko spójnika „i”, pozostałe przynależą do języka pisanego, bo w mowie brzmiałyby sztucznie i pretensjonalnie. No, chyba że ktoś robi sobie żarty słowne, mówiąc do domowników: Na śniadanie będą płatki tudzież kanapki. Oraz kawa.
Możemy tak żartować pod warunkiem, że słowem tudzież połączymy dwa rzeczowniki. Zdarza się jednak, że dla niektórych użytkowników polszczyzny ta podstawowa funkcja spójnika tudzież nie jest oczywista, więc używają go jako alternatywy, zamiast spójnika albo: Na weekend jedziemy w góry tudzież nad morze. To rażący błąd językowy (chyba że ktoś w trzy dni obskoczy i góry, i morze).
O spójniku tudzież pięknie napisał Jerzy Bralczyk: „Dziwne słowo, oryginalnie i podniośle mówiące, że też. Ponieważ dawniej odnosiło się do miejsca, w jego składzie mamy i tu, i –dzie, jak w gdzie i ówdzie, i partykułę –ż(e), która wskazuje i wzmacnia. Tudzież – ‘w tym samym miejscu’, potem ‘w tym samym czasie’, wreszcie ‘też’. O żadnym rz nie może być mowy, u oczywiście otwarte, a pisownia z tego wszystkiego łączna, bo te składniki same nie dają sobie rady”.
Nie jest więc tudzież wyrazem w polszczyźnie zbędnym, jest historycznie umocowany, ma tylko pewne ograniczenia stylistyczne. Ale w tekście „Przedwiośnia” jest u siebie, na swoim miejscu! Możemy być jednak wdzięczni panu Doboszowi, że przypomniał nam o tym książkowym spójniku, który dzięki narodowej dyskusji wyraźnie umocnił swoją pozycję.
Ewa Kołodziejek