Czwartek, 02 maja 2024 r. 
REKLAMA

Nie chcą budować statków?

Data publikacji: 30 grudnia 2016 r. 14:57
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:24
Nie chcą budować statków?
 

W piątek (30 grudnia) w Urzędzie Morskim w Szczecinie otwarto oferty w przetargu na budowę dwóch wielozadaniowych jednostek pływających. Jedną złożyło trójmiejskie konsorcjum, ale zaproponowana cena znacznie przekracza kwotę, jaką na ten cel przeznaczył zamawiający. Druga oferta to właściwie pismo gdyńskiej stoczni Crist informujące o rezygnacji z udziału w przetargu.

Na ponad 356 mln zł (brutto) wyceniło budowę statków konsorcjum firm: Remontowa Shipbuilding z Gdańska, Enamor z Gdyni i NED-Project z Gdańska. Tymczasem Urząd Morski w Szczecinie może przeznaczyć na ten cel 231 mln zł.

- Przejrzymy ofertę i sprawdzimy, skąd się wzięła taka kwota u oferenta - powiedział wicedyrektor UMS Zenon Kozłowski, przewodniczący komisji przetargowej. - Nasza kalkulacja została przeprowadzona według cen rynkowych, a nawet z pewnym "zapasem".

Budową jednostek była też zainteresowana stocznia Crist z Gdyni, ale ostatecznie przysłała pismo o rezygnacji.

- Jedną z podstawowych barier była dla nas kwestia wysokiego wadium - wyjaśnił nam Krzysztof Kulczycki, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej spółki Crist. - Ze względu na szereg projektów, które obecnie wykonujemy, mamy limity.

Wadium w tym przetargu to 5 mln zł. Ponadto wybrany wykonawca musi wnieść tzw. zabezpieczenie należytego wykonania umowy (przed jej podpisaniem), wynoszące 10 proc. ceny w ofercie.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, nad udziałem w przetargu zastanawiała się też jedna ze stoczni tureckich, ale czas na realizację zadania był dla niej za krótki.

Nowe statki mają m.in. obsługiwać pławy morskie, wykonywać pomiary hydrograficzne, pełnić funkcje ratownicze i holownicze, usuwać rozlewy olejowe i kruszyć lód. Jeden będzie służyć administracji morskiej w Szczecinie, a drugi Urzędowi Morskiemu w Gdyni. Przedsięwzięcie ma zapewnione dofinansowanie unijne (204 mln zł).

Dodajmy, że tego samego dnia otwarto oferty na pełnienie funcji inżyniera budowy dla tej inwestycji. UMS może na ten cel przeznaczyć 4,6 mln zł (brutto).

Wpłynęły dwie oferty. Konsorcjum firm: Kamena C.D. z Gdyni, Safe CO LTD z Gdańska i Deship-Naval Services Grzegorz Gruszczyński z Gdańska zaproponowało 4 mln 594 tys. i 50 zł. Z kolei konsorcjum złożone z Polskiego Rejestru Statków z Gdańska (jako lidera) i spółki Celnet z Warszawy zaoferowało cenę 3 mln 990 tys. zł.

Tekst i fot. (ek)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

waldi
2017-01-01 10:02:39
Przypomnijmy - w 2008 roku Komisja Europejska stwierdziła, że pomoc publiczna jaka w przeszłości została przyznana stoczniom w Gdyni i Szczecinie była nielegalna i musi zostać zwrócona. W praktyce oznaczało to postawienie obu stoczni w stan likwidacji. Rząd Tuska, mimo iż miał możliwość odwołania się od tej decyzji, tego nie zrobił. Powód? - Uznano wówczas, że od decyzji Komisji Europejskiej "nie wypada" się odwoływać... Pisałem o tym niedawno, ale nie zaszkodzi powtórzyć, bo historia ta pokazuje mentalność ekipy Donalda Tuska. W 2008 roku Komisja Europejska nie zaakceptowała żadnego z przekazanych jej przez Ministerstwo Skarbu Państwa planów restrukturyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Jednocześnie uznała, że pomoc publiczna (rządowe wsparcie) jaka w przeszłości została polskim stoczniom przyznana, była nielegalna i musi zostać zwrócona. W praktyce oznaczało to postawienie obu stoczni w stan likwidacji i sprzedaż ich całego majątku. Co ciekawe - rząd Tuska zaniechał wszczęcia procedury odwołania się od decyzji Komisji Europejskiej. Ówczesny minister Skarbu Państwa - a był nim, nie kto inny jak, Aleksander Grad - mógł złożyć skargę o stwierdzenie nieważności decyzji KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, na podstawie art. 230 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską. Mógł on również wnioskować o wydanie zarządzenia tymczasowego w celu wstrzymania wykonania decyzji Komisji (art. 242 Traktatu). Grad tłumaczył, iż "nie dysponował informacjami, z których można byłoby wywieść przekonujące argumenty przemawiające za zaskarżeniem decyzji Komisji". Ustalenia Najwyższej Izby Kontroli dokonane w trakcie kontroli prób ratowania, a następnie sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie, wskazują jednak na nieco inną przyczynę braku zastosowania środka odwoławczego. Kontrolerzy NIK stwierdzili bowiem, że kierownictwo Ministerstwa Skarbu Państwa uznało decyzje KE o konieczności zwrotu pomocy publicznej (z jednoczesnym odroczeniem samego procesu egzekwowania zwrotu tejże pomocy) za decyzję, od której... "nie wypadało się odwołać" (sic!). W tym kontekście warto zauważyć, że od identycznej decyzji Komisji Europejskiej, nakazującej zwrot udzielonej stoczniom pomocy publicznej, odwołał się do Europejskiego Trybunału rząd Francji. Co istotne - Francja przed Trybunałem wygrała, dzięki czemu ich stocznie nie zostały zamknięte.
jacek
2016-12-31 12:21:30
Totalnie zniszczono przemysł morski w Szczecinie, a w Trójmieście coś tam z niego zostało. Czyli jednak Tusk potrafił zadbać o swój matecznik.
Różnie bywa
2016-12-30 18:47:22
W dzisiejszych czasach to nie wiadomo, czy firmy się nie umówiły.
do "do Wawrzek"
2016-12-30 17:14:07
A ile ci płaci poprzedni rezim? Wg ciebie to PiS zlikwidował stocznie w Szczecinie na polecenie Merkel?
do Wawrzek
2016-12-30 16:36:41
ile Ci płaci obecny reżim za takie komentarze ?
Wawrzek
2016-12-30 15:07:34
Nie jest łatwo odbudować to co z taką konsekwentną premedytacją PO-PSL zniszczono

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA