Niedziela, 19 maja 2024 r. 
REKLAMA

Sprzedali ją razem z domem

Data publikacji: 06 listopada 2015 r. 10:05
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:32
Sprzedali ją razem z domem
 

Byli małżonkowie chcieli skorzystać z pośrednictwa osoby trzeciej – znajomego męża z zakładu karnego, by sprzedać ich wspólny dom, a za uzyskane pieniądze kupić dwa osobne mieszkania. Kiedy były mąż ciągle odbywał karę więzienia, ów mężczyzna pojawił się w domu byłej żony. Papiery podpisała.

Pełnomocnictwo było w taki sposób sformułowane, że dawało pełnomocnikowi niemal nieograniczone możliwości dysponowania cudzym majątkiem łącznie z tym, by mógł go spieniężyć, a pieniądze włożyć do swojej kieszeni. Jednak – jak się później okazało – oszustwo było jeszcze bardziej zuchwałe. Żadnych pieniędzy w tej transakcji nie było. Dom przeszedł na własność podstawionego nabywcy. Podobnych transakcji było co najmniej kilka. Ludzie tracili nieruchomości – mówiąc oględnie – bezgotówkowo.  

Sprawa, którą od kilku lat zajmują się sądy, ma swój początek w 2009 r.  Wtedy Teresa Załucka podpisała pełnomocnictwo panu W. Jak wynika z późniejszego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, wysłanego do prokuratury w Gryfinie – jeszcze tego samego dnia pan W. podpisał przedwstępną umowę sprzedaży domu pani Teresy z panem M.

M. był znajomym W. Poznali się rok wcześniej. Niespełna dwa tygodnie później w kancelarii notarialnej jednego ze szczecińskich notariuszy W. i M. podpisali akt notarialny sprzedaży domu pani Teresy.

W akcie notarialnym jest kuriozalny zapis, że „kupujący już zapłacił sprzedającym w całości przed podpisaniem niniejszego aktu” całą sumę 370 tys. zł. I, że pełnomocnik – pan W. potwierdza, że „cena została zapłacona” (wyrażenia oryginalne). Równie zastanawiające jest kolejne stwierdzenie w tym „dokumencie” –  strony oświadczają, że wydanie przedmiotu tej umowy w posiadanie strony nabywającej już nastąpiło.


Tymczasem Teresa Załucka nie tylko nie przekazała swojej nieruchomości, nie tylko nie dostała pieniędzy ze sprzedaży swojego domu, ale nawet nie wiedziała, że jej dom został już sprzedany. ©℗

R.K. CIEPLIŃSKI


Fot. Archiwum: Robert Wojciechowski

Cały artykuł w piątkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 6 listopada 2015 roku

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

heh
2015-12-15 19:15:53
Słabo napisane. Lala ma rację
Ahmed
2015-11-17 09:14:01
Ale chwila, chwila. Uporządkujmy coś. Pełnomocnictwo musiało być udzielone w formie aktu notarialnego. Tzn. notariusz musiał odczytać treść pełnomocnictwa, pod którym się podpisała. Z treści pełnomocnictwa wynikało zapewne, że pełnomocnik ma umocowanie do sprzedaży nieruchomości i odbioru ceny sprzedaży. Poza tym, że jest to oszust, to jak można podpisać pełnomocnictwo do sprzedaży i dziwić się, że ktoś sprzedał. Do tego znajomy z zakładu karnego.
Lala
2015-11-06 15:42:15
W cale tak nie było do końca jak kurier napisał:)
prawnik
2015-11-06 14:13:45
Notariusz S. stary znajomy z artykułów. Kuriera
Podpis
2015-11-06 09:41:04
Czytajmy, co podpisujemy i konsultujmy to z prawnikami.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA