Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Co się stało?

Data publikacji: 2019-08-23 07:00
Ostatnia aktualizacja: 2019-08-25 08:45

O tym, że publiczna polszczyzna się wulgaryzuje, nie ma co specjalnie mówić, gdyż jest to zjawisko powszechne, więc dobrze wszystkim znane. Stadiony, ulica, korytarze szkolne, film, literatura pełne są słów wulgarnych, grubiańskich, obelżywych, bezwstydnych.

Takie swobodne zachowania językowe były dawniej charakterystyczne dla ludzi nieobytych towarzysko, źle wychowanych, niewykształconych, nieznających obowiązujących reguł kulturowych i społecznych. Zachowujące się tak osoby określane były mocno: grubianin, prostak, cham. Ludzie szanujący innych i dbający o język nie chcieli z nimi obcować.

Przypominam sobie opowiadaną przez profesora Jana Miodka historię, gdy na koniec pewnego przyjęcia, już w swobodnej atmosferze opowiedział jakiś dowcip z brzydkim słowem w puencie. Po kilku dniach dostał list od uczestnika przyjęcia, w którym autor wyraził swoje ubolewanie, że profesor, językowy autorytet, użył publicznie wulgarnego słowa. Choć wulgaryzm był wzmocnieniem efektu humorystycznego, to jednak uraził słuchacza (co – oczywiście – bardzo zmartwiło profesora Miodka).

To stare czasy – pomyśli niejeden czytelnik mojego felietonu. Racja! W tamtych czasach słowo wulgarne użyte przez osobę cieszącą się autorytetem mogło być wyłącznie środkiem ekspresji, swego rodzaju stylistycznym wzmocnieniem emocji, przejawem rubasznego humoru. Dzisiaj wulgaryzmy są elementem wielu wypowiedzi nieemocjonalnych, jakimś nieuzasadnionym przecinkiem stawianym ponad miarę. Można znać tylko dwa wulgarne czasowniki i dwa wulgarne rzeczowniki, by nie tylko wyrazić wszystkie emocje, lecz także przekazać informacje. Opracowany przez wrocławsko-łódzki zespół naukowców i studentów „Słownik polszczyzny rzeczywistej” pokazuje, że są środowiska posługujące się tylko czterema wyrazami wulgarnymi, które zaspokajają potrzeby codziennej komunikacji. Wystarczy dodać parę przedrostków i już się zasób słów zwiększa…

Na szczęście nie jest to chyba polszczyzna wszystkich ludzi. Przez wiele osób użycie wulgaryzmu wciąż odbierane jest jako przekroczenie językowego i kulturowego tabu, społecznego zakazu używania brzydkich słów. Język przyzwoity, nieemocjonalny, niewulgarny wciąż obowiązuje w szkole, w kościele, na uczelniach, w urzędach, w sejmie czy w sądzie.

Więc co się stało, że nagle publicznym „polskim” słowem jest wulgarne wyp… alać!, którym atakuje się drugiego człowieka? Jak to możliwe, że tego słowa używają nie tylko uczestnicy „narodowych” marszów, którzy nie zawsze charakteryzują się sprawnością językową, lecz także ludzie zaliczani do elity intelektualnej, autorytetów społecznych? Że atakują nim osoby ze swego środowiska?

Co się z nami, kulturalnymi Polakami, stało?

Ewa Kołodziejek

Komentarze

Hiacynta B
2019-08-25 03:17:31
Przepraszam bardzo,ale na moich wieczorach przy świecach i w czasie rozrywek nabrzeżno- nadbrzeżnych kulturalny język jest obowiązkowy !
Quistorp
2019-08-24 15:09:35
do....[Co się z nami, kulturalnymi Polakami, stało?]....W. Sz. Pani Profesor. Z całym uszanowaniem , jak wobec W.Sz. Profesora Miodka. Nic się nie stało. Tak było, tak jest i tak będzie. Za przebrzydłej komuny, w "szpilkach" , czy "Kulisach" (dobrze nie pamiętam) dwa zgrywusy, Tym i Dobrowolski mieli swoją stałą rubrykę w której pisali do siebie w prześmiewczej formie i swojską swadą listy używając słownictwa powszechnie uznanego za wulgarny. Po kolejnych wydaniach gazety, dowiedział się o tym jakiś partyjny notabla z K.C. od spraw kultury i wymusił na redakcji usunięcia tej rubryki w następnych wydaniach. Ostatni numer tej gazety z rubryką Tyma i Dobrowolskiego ukazał się, ale ich pole zgrywusy wypełnili żywcem nowomowę I sekretarz KC Wł. Gomułki z Trybuny Ludu. Bez komentarza.
Co się stało?
2019-08-23 22:02:39
Cyt. "„Och och. O p***bie z krzyżem w Płocku nie wypada pisać, że po*eb”; - nic dię nie stało! To "profesory" tacy jak pani "niosą kaganek oświaty pod strzechy" byłych PGR-ów i nie tylko......Jeśli nie oczyścicie własnej "obory" to będziecie skomlić iż jakiś "ziobropodobny" zrobi to za was....Cyt. z "kaganka";„Błędem antropologicznym, panie Jędraszewski, to są faceci w kieckach z obsesją na temat du*y ministranta. Odwal się człowieku od nas” – to tylko fragmenty twitterowych „publikacji” prof. Jacka Kochanowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego."...."Wcześniej Kochanowski wzywał feministyczną aktywistkę, żeby „wyskrobaną zygotę wsadzić w słój i wysłać księdzu”......"„ku*** jego mać! Ludzie! Luuuuuuuudzie! No ale jak Wy chcecie osiągnąć równość i takie tam, jeśli pie***liicie takim samym językiem, jak homofobi? Jaka profanacja? Ludzie! Jak można mówić językiem swojej opresji? To chcecie wolności czy czego?”..........."Gdybym nie był lewakiem to bym został prawakiem. Oni nie mają problemów. „Wypie******” – napisał prof. Kochanowski"
Piotr Wójcicki
2019-08-23 10:11:45
Smutną pointą Pani tekstu może być też to, że bardzo wielu Polaków zapytałoby dziś nie "Co się stało?", a "Co się zadziało?"...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500